Nie potrzeba broni ani bomb, by skutecznie zaatakować Stany Zjednoczone. Wystarczy kilka komputerów. Rządowa kontrola wykazała, że jeden z największych dostawców prądu w kraju ma źle zabezpieczone systemy informatyczne, co grozi atakiem hakerów i pozbawieniem energii 9 milionów Amerykanów!

O zagrożeniu ze strony cyberterrorystów mówi się za oceanem od dawna. Ale jak pokazuje ta kontrola, tylko się mówi, bo jeśli w jednej z największych firm jest tak źle, to rodzi się pytanie, jak jest w tych mniejszych? Skontrolowana spółka zarządza i wykorzystuje w swej produkcji ponad pięćdziesiąt strategicznych obiektów, takich jak np. elektrownie atomowe, chronione przez wysokie płoty, kamery, czy uzbrojonych strażników, ale dostępnych dla hakerów. Kontrola wykazała bowiem, że brak odpowiednich haseł dostępu, złe zabezpieczenia przed włamaniem czy wirusami komputerowymi, a także złą lokalizację serwerów.

Wszystko to grozi cyberatakiem. a także sparaliżowaniem życia dużej grupy Amerykanów. Ten problem nie jest nowy. Był już omawiany przez Kongres, ale firmy energetyczne zapewniały wtedy, że usterki w systemach zostały naprawione. Teraz okazuje się jednak, że nie, a wokół sprawy robi się poważna awantura, a Kongresmeni zapowiadają przesłuchania w tej sprawie.