Zamachowcy, którzy dokonali krwawych ataków w Reyhanli przy granicy z Syrią, byli powiązani z syryjskim wywiadem - oświadczył wicepremier Turcji Besir Atalay. W eksplozji dwóch samochodów pułapek zginęły co najmniej 43 osoby, a 140 zostało rannych.

Jeszcze przed wypowiedzią wicepremiera Turcji, szef tureckiego rządu Recep Tayyip Erdogan zasugerował, że zamach może mieć związek z trwającym od ponad dwóch lat konfliktem w Syrii. Żyjemy w trudnych czasach, zaczęliśmy nową erę - proces rozwiązań dla kwestii kurdyjskiej. Takie działania (zamach) mogli podjąć ci, którzy nie są w stanie zaakceptować tej nowej ery - mówił.

Zamach na południu Turcji ostro potępili sekretarz generalny ONZ  i szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry. Nic nie może usprawiedliwić ataku na cywilów - oświadczył Ban Ki Mun. Kerry zapewnił, że USA stoją po stronie swego sojusznika - Turcji. Wiadomości o zamachu w Reyhanli określił jako "przerażające".