Wyliczając brakujące podpisy na nominacjach ambasadorskich, rząd chce przykryć własne problemy - m.in. z budżetem. Tak Lech Kaczyński odpowiada na zarzuty, iż zwleka z około setką podpisów. I dodaje, że w poniedziałek podpisał ważną nominację ambasadorską - dla ambasadora w Afganistanie - a tylko ta jedna nominacja wymagała podpisu aż ośmiu różnych dokumentów.

Ze złożeniem pozostałych podpisów prezydent raczej spieszyć się nie będzie. Lech Kaczyński czuje się bowiem urażony tym, że rząd nie konsultuje z nim kandydatur przyszłych ambasadorów: najpierw uzyskuje zgodę obcych państw, a głowie polskiego państwa pozostawia jedynie podpis. Tu pojawia się też znany argument, że według konstytucji prezydent ambasadorów powołuje, a nie jedynie podpisuje.

Jeżeli rząd włączy głowę państwa w proces powoływania, to wszystko powinno pójść sprawniej. Choć na razie nic na to nie wskazuje. Ja żadnego śladu kompromisu tutaj nie widzę. Natomiast widzę chęć tego, żeby przykryć sprawę związaną z ustawą medialną czy sprawę związaną z poszukiwaniem nieistniejących pieniędzy - podkreśla prezydent:

Lech Kaczyński dodaje również, że jest gotów spotkać się z Radosławem Sikorskim, jeśli minister uczyni mu taki zaszczyt. Nie obyło się też bez przypomnienia, że w przeszłości szef resortu dyplomacji takie zaproszenie odrzucił.