Czy można poprawić wyniki sportowe podając zawodnikom placebo zamiast niedozwolonych substancji? Naukowcy z Turynu udowodnili, że... tak. Czy to jednak może oznaczać, że powstanie doping niemożliwy do wykrycia? Na szczęście nie jest to oczywiste.

Badacze z Uniwersytetu w Turynie poddali badaniom grupę ćwiczących mężczyzn. Przez ograniczenie dopływu krwi do jednej ręki sprawili, że ćwiczenie było dla nich bolesne. Części z badanych podano zastrzyk z morfiny, by ograniczyć ból. Dzięki temu mogli ćwiczyć dłużej. Tydzień później, podczas identycznych ćwiczeń, podano im zastrzyk z obojętnej substancji. Okazało się, że... także ćwiczyli dłużej.

Jak pisze na swoich łamach "The Journal of Neuroscience", w przypadku sportowców, podobnie jak w medycynie można więc mówić o tak zwanym efekcie placebo, gdy podanie na przykład pastylki cukru wywołuje podobnie pozytywne skutki dla zdrowia, jak podanie leku.

Czy ten efekt można wykorzystać do sztucznego dopingu? Problem w tym, że istotą efektu placebo jest pełne przekonanie pacjentów, że dostają zapowiedziany środek. Sportowcy musieliby być z jednej strony pewni, że się dopingują, a z drugiej strony uwierzyć, że ten środek jest niewykrywalny. Na pierwszy rzut oka trudno uznać, że można aż tak samemu się oszukiwać. Z drugiej jednak strony chęć oszukania innych bywa olbrzymia, jeśli chce się wszystko robić szybciej, wyżej, silniej i .... za wszelką cenę. Być może więc sportowe władze antydopingowe będą miały do rozwiązania kolejny problem.