​Brexit na karku, a brytyjscy parlamentarzyści zdają się mieć ważniejsze problemy. Duże poruszenie w Izbie Gmin wywołała decyzja, na podstawie której konstytucyjni doradcy zasiadający w niższej izbie parlamentu nie będą musieli nosić peruk i tog.

​Brexit na karku, a brytyjscy parlamentarzyści zdają się mieć ważniejsze problemy. Duże poruszenie w Izbie Gmin wywołała decyzja, na podstawie której konstytucyjni doradcy zasiadający w niższej izbie parlamentu nie będą musieli nosić peruk i tog.
John Bercow (w środku) /PAP/EPA/ANDY RAIN /PAP/EPA

Peruki i specjalne szaty, jakie każdy taki urzędnik musi zakładać pojawiając się w parlamencie, kosztują 4 tys. funtów. Płaci za nie brytyjski podatnik - podkreśla dziennikarz RMF Bogdan Frymorgen. 

Zdaniem przewodniczego Izby Gmin Johna Bercowa, w XXI wieku jest to zbyteczny wydatek. Ale nie wszyscy posłowie z tą opinią się zgadzają. Te stroje dodają Izbie Gmin godności - mówi sir Gerald Howarth, jeden z deputowanych namiętnie broniących tradycji; obowiązuje ona od kilkuset lat i - jego zdaniem - powinna pozostać. 

Część parlamentarzystów domaga się pełnej debaty na temat proponowanych zmian. Wątpliwe jednak, by w obliczu Brexitu w harmonogramie obrad znalazł się na to czas. Doradcy posiadający wykształcenie prawnicze zasiadają w Izbie Gmin tuż przed fotelem jej przewodniczącego. Ich zadaniem jest rozstrzyganie sporów natury konstytucyjnej i dbałość o proceduralny przebieg obrad. Podobne stroje noszą prawnicy pojawiający się w brytyjskich sadach.

(ph)