Lider rebeliantów w Republice Środkowoafrykańskiej Abdulaj Miskin został zwolniony z więzienia w Kamerunie w ciągu 48 godzin od uwolnienia polskiego księdza Mateusza Dziedzica, którego przez ponad miesiąc przetrzymywali ludzie Miskina - pisze AFP. Miało się to stać w obecności misjonarza.

AFP powołuje się na swego dziennikarza obecnego na miejscu zdarzeń w Brazzaville.

Według niego Miskin został przedstawiony dziennikarzom w czwartek późnym wieczorem na lotnisku w Brazzaville przez władze kongijskie, gdy wysiadał z samolotu. AFP pisze, że stało się to w obecności księdza Dziedzica.

Porywacze polskiego misjonarza nie domagali się żadnego okupu, lecz żądali uwolnienia swego lidera, co, jak się wydaje, zostało im obiecane - pisze AFP.

Według agencji obaj mężczyźni mieli się spotkać z prezydentem Republiki Konga Denisem Sassou-Nguesso, regionalnym mediatorem w kryzysie środkowoafrykańskim, by podziękować za rolę, jaką odegrał w uwolnieniu.

Jestem dumny z tego, że jestem wolny, że spotykam się z prezydentem Sassou-Nguesso - powiedział Miskin. Dodał, że dużo się modli, by pokój wrócił do Republiki Środkowoafrykańskiej (RŚA).

Agencja AFP pisze, że w czwartek wieczorem nie było jasne, czy Miskin będzie mógł opuścić Kongo.

Tymczasem, jak pisze agencja, ksiądz Dziedzic ma wrócić do Polski najszybciej jak to możliwe. Duchowny powiedział, że cieszy się, że jest wolny, gdyż "to coś nadzwyczajnego".

Przez sześć tygodni byłem więziony. Traktowano mnie dobrze i z szacunkiem - dodał.

Polski misjonarz, uprowadzony w październiku w Republice Środkowoafrykańskiej i wywieziony w stronę granicy z Kamerunem, został uwolniony w środę. Jak informował rząd Kamerunu, podczas operacji przeprowadzonej przez armię tego kraju uwolniono w sumie 16 zakładników uprowadzonych przez rebeliantów.

"Generał" Miskin to dawny sprzymierzeniec rebeliantów (głównie muzułmańskich) z koalicji Seleka. Przejęli oni władzę w Republice Środkowoafrykańskiej w marcu 2013 r., co wywołało zbrojną kontrakcję milicji chrześcijańskich. W styczniu bieżącego roku Seleka musiała oddać władzę w następstwie utraty kontroli nad falą przemocy, która według ekspertów ONZ ściągnęła na kraj groźbę ludobójstwa.

(abs)