W okolicznościach przypominających sceny z filmów okradziono w Niemczech szwajcarskiego jubilera, który przewoził samochodem cenne kamienie szlachetne. Na czerwonym świetle zamaskowany napastnik wybił w jego samochodzie szybę i zabrał mu kosztowności warte 2,2 mln euro. Czwartkowe poszukiwania nie przyniosły efektów.

36-letni jubiler wiózł cenne przedmioty swoim samochodem. Złodziej zaatakował go w Moenchengladbach w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdy Szwajcar czekał na zielone światło. Do jego auta podjechał motocyklista w skórzanej kurtce i w hełmie. Wybił szybę od strony pasażera i rozpylił gaz łzawiący, po czym chwycił za walizeczkę z kosztownościami i odjechał.

W skradzionej walizce znajdowała się też komórka jubilera. Minęło więc trochę czasu, zanim zdołał zgłosić napad policji. Najpierw jeździł po mieście w poszukiwaniu posterunku policji, aż w końcu poprosił jednego z przechodniów o możliwość skorzystania z komórki.

Zeznania jubilera okazały się mało przydatne. Zaskoczony, oszołomiony i cierpiący z powodu gazu łzawiącego nie potrafił nawet powiedzieć, w jakim kierunku odjechał napastnik, ani nie potrafił opisać motocykla.

W czwartek niemiecka policja kontynuowała poszukiwania przestępcy. Funkcjonariusze przyznają, że nie sposób na razie powiedzieć, czy był to dobrze zaplanowany napad, czy też złodziejowi po prostu dopisało szczęście.

(MRod)