Sowa, która terroryzowała miasteczko Purmerend w Holandii została w końcu złapana. Ptak w ostatnim miesiącu zaatakował około 50 osób zadając im nieraz poważne rany.

Mieszkańcy Purmerend odetchnęli z ulgą. Sowa o dwumetrowej rozpiętości skrzydeł siała postrach w okolicy. W mieście rozgrywały się sceny jak ze słynnego filmu -  Hitchcocka, a władze długo były bezsilne.

Ponieważ ptak należy do chronionego gatunku, trzeba było uzyskać specjalne zezwolenie na złapanie go. W tym czasie rozdawano mieszkańcom parasolki, by chronili się przed niespodziewanym nalotem. W końcu wezwano na pomoc sokolnika.

Na razie sowa przebywa w tymczasowym schronisku. Eksperci przypuszczają, że uciekła właścicielowi - gdyby była dzika, obawiałaby się ludzi.

(mn)