Przedwyborcze sondaże pokazują, że w wyścigu do Białego Domu nadal nie ma jednoznacznego faworyta. Jak się okazuje, zjazd w Tampie nie poprawił notowań Mitta Romneya, a wczorajsze wystąpienie Michelle Obamy nie pomogło urzędującemu prezydentowi.

Barack Obama od kilku tygodni ma zaledwie jeden punkt procentowy przewagi nad byłym gubernatorem Massachusetts. Tego wyniku nie zmieniła nawet ostra kampania sugerująca, że Romney ukrywa pieniądze w rajach podatkowych, a firmy, w których ma udziały, produkują w Chinach.

Sztabowcy Romneya robią co mogą by pokazać, ze Obama nie potrafi walczyć z kryzysem. Za urzędującym prezydentem murem stoją jednak czarnoskórzy Amerykanie i mieszkańcy największych stanów. Z kolei Romney może liczyć na mocne poparcie wśród żołnierzy.

Wszyscy czekają na Clintona

Dziś wieczorem na konwencji Demokratów ma wystąpić były prezydent Bill Clinton, który oficjalnie poprze Baracka Obamę jako kandydata na prezydenta. Jednak wśród sztabowców pojawiły się obawy, czy to na pewno dobre posunięcie. Niewykluczone bowiem, że jego przemówienie przyciągnie większą uwagę niż wystąpienie samego Obamy. Clinton cieszy się nadal ogromną popularnością w USA. Może więc przyćmić urzędującego prezydenta.

Justyna Satora