Rosyjscy pogranicznicy stacjonujący w Tadżykistanie mówią o ostrych walkach pomiędzy opozycyjnym Sojuszem Północnym a Talibami w okolicach miasta Mazar-I-Szarif. Duży sukces odniosła też opozycja antytalibańska w zachodnim Afganistanie – żołnierze Sojuszu Północnego uzyskali kontrolę nad prowincją Gur i zdobyli jej stolicę Czangh-charan.

Wojskom Sojuszu Północnego udało się także zablokować główną drogę łączącą Kabul z Heratem. To jedyna trasa zaopatrzeniowa Talibów z południa na północ. Tymczasem coraz częściej zdarzają się przypadki przechodzenia Talibów na stronę Sojuszu Północnego. Żołnierze antytalibańskiej opozycji mówią, że ich siły są coraz silniejsze, a Talibowie boją się ich. Ale pamiętać trzeba, że jeszcze kilka lat temu dzisiejsi przeciwnicy walczyli wspólnie przeciwko wojskom radzieckim, a podział na Talibów i mudżahedinów z Sojuszu Północnego jest sztuczny: takich prawdziwych Talibów – w dosłownym tłumaczeniu wojowników islamu – nie jest wcale tak dużo. Talibowie po prostu stworzyli regularną armię i siłą zaciągają do niej żołnierzy – większość dezerterów, to młodzi ludzie, którzy zostali zmuszeni do służby pod Talibmi. W przejęciu władzy przez mudżahedinów pośrednio mogą pomóc amerykańskie naloty. Mogą bo istnieje także ryzyko, że bombardowania Kabulu, Kandaharu, Dżalalabadu i innych miast odniosą przeciwny skutek i umocnią jeszcze pozycję Talibów. Trzeba pamiętać, że ich propaganda nie mówi o wojnie z terroryzmem, ale o wojnie Zachodu z islamem.

Foto: TV Al-Jazeera

12:45