Były współpracownik służb wywiadowczych USA Edward Snowden skłonił swych kolegów w bazie wywiadu na Hawajach, by podali mu swoje dane do logowania i hasła. W ten sposób uzyskał dostęp do pewnych tajnych materiałów - twierdzą źródła cytowane przez Reutera.

Osoby, które dały Snowdenowi swe dane, zostały usunięte z dotychczas pełnionych stanowisk - podaje Reuters. Agencja powołuje się na źródła zbliżone do śledztwa prowadzonego w USA w sprawie skutków przekazania przez Snowdena mediom tajnych materiałów.

Snowden mógł skłonić 20-25 kolegów do podania mu swoich danych. Tłumaczył, że są mu one potrzebne jako administratorowi systemu - powiedziało Reuterowi inne źródło. Z doniesień tych wynika, że w bezprecedensowym w historii Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) ujawnieniu tajnych materiałów ważną rolę odegrał brak dostatecznych środków bezpieczeństwa - komentuje agencja.

Prowadzący śledztwo uważają, że Snowdenowi, który pracował na Hawajach jako informatyk w firmie będącej partnerem zewnętrznym NSA, częściowo udało się zatrzeć ślady przejęcia szerokiego zestawu informacji.

Snowden przekazał wybranym dziennikarzom materiały dotyczące działalności amerykańskiego wywiadu, w tym inwigilacji internetu na wielką skalę, przechwytywania danych o milionach połączeń telefonicznych we Francji czy Hiszpanii i wreszcie podsłuchiwania telefonu kanclerz Niemiec Angeli Merkel i liderów 34 innych państw. Władze USA uważają Snowdena za zdrajcę i ścigają go.

(mpw)