Prezydent Boliwii Evo Morales, powracający z Moskwy do swojego kraju, dość długo czekał w Wiedniu na możliwość lotu przez hiszpańską przestrzeń powietrzną. Ostatecznie Madryt wydał taką zgodę, chociaż wcześniej nalegał na inspekcję samolotu podejrzewając, że na pokładzie może ukrywać się Edward Snowden.


Morales ujawnił, że ambasador Hiszpanii w Wiedniu zaproponował mu "napicie się razem kawy" na pokładzie prezydenckiej maszyny. Austriacka agencja APA wskazuje, że Madryt zażądał inspekcji samolotu prezydenta Boliwii, czyniąc z tego warunek wydania zgody na przelot przez hiszpańską przestrzeń powietrzną.

Morales zdecydowanie zaprzeczył, jakoby Snowden znajdował się na pokładzie jego samolotu. Mediom powiedział, że w ogóle go nie zna i że Snowden nie wystąpił o azyl w Boliwii.

Zagraniczne agencje informują, powołując się na rzeczniczkę ministra spraw zagranicznych Austrii Alexandra Spindeleggera, że za zgodą prezydenta Boliwii jego samolot przeszukali funkcjonariusze austriackiej służby granicznej. Na pokładzie oprócz Moralesa znajdowało się sześciu członków boliwijskiego rządu. Skontrolowano ich paszporty. Snowdena w samolocie nie było.

Ostatecznie MSZ Hiszpanii poinformowało, że samolot Moralesa może przelecieć przez przestrzeń powietrzną tego kraju, z międzylądowaniem na Wyspach Kanaryjskich.

Samolot boliwijskiego prezydenta musiał w nocy z wtorku na środę lądować w Wiedniu, ponieważ kilka krajów europejskich odmówiło zgody na przelot przez swoją przestrzeń powietrzną. Nikt nie powiedział tego wprost, ale przypuszcza się, że było to związane z podejrzeniem, że na pokładzie może się znajdować Edward Snowden, który ujawnił skalę inwigilacji amerykańskiej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA).