Kilka tysięcy słowackich nauczycieli wyszło we wtorek na ulice Bratysławy, domagając się podwyżek wynagrodzeń oraz zwiększenia wydatków państwa na edukację.

Według agencji prasowej SITA, w manifestacji uczestniczyło 9 tysięcy ludzi z całego kraju. Policja uznała te szacunki za wiarygodne.

Resort oświaty podał, że w całym kraju w dniu protestu zamkniętych było ponad 50 szkół.

Akcję zorganizowały związki zawodowe nauczycieli. Wczesnym popołudniem manifestanci zebrali się pod siedzibą rządu, przynosząc transparenty, flagi i piszczałki, by wyrazić niezadowolenie z polityki edukacyjnej centroprawicowego gabinetu Ivety Radiczovej i działań ministra oświaty Eugena Jurzycy.

Jednym z podstawowych żądań są podwyżki płac. Nauczyciele na Słowacji średnio zarabiają brutto około 530 euro miesięcznie. Tymczasem chcieliby, aby pensje wzrosły co najmniej o 30 proc., do blisko 700 euro na miesiąc.

Ponadto związkowcy domagają się podwyższenia budżetu szkolnictwa do poziomu dorównującego rozwiniętym państwom UE, gdyż - ich zdaniem - na Słowacji jest on najniższy z całej "27".

Resort oświaty poinformował, że jest w stanie dać nauczycielom jedynie 7-procentowe podwyżki.