Królowa Elżbieta II zabrania Harry'emu i Meghan używania słowa "królewski". Książęca para liczyła na to, że znak firmowy SussexRoyal, dzięki powiązaniu z koroną, ułatwi im samodzielne życie. Ale jak się okazuje, rezygnacja z wypełniania roli wysokiej rangi członków rodziny królewskiej ma swoją cenę.

Harry i Meghan już zainwestowali w stronę internetową o nazwie SussexRoyal. Ich konto Instagramowe, które używa przymiotnika królewski, ma ponad 11 milionów obserwatorów. Mogłoby się wydawać, że jedno słowo niewiele znaczy, ale dla Elżbiety II jest ono ważne. 

Jeśli Sussexowie nie chcą mieć wiele wspólnego z rodziną królewską, nie powinni używać słowa "royal" - tak przynajmniej uważa monarchini. Marka, jaką Harry i Meghan starają się wypracować, ma umożliwić im stworzenie komercyjnego imperium - łącznie z produkcją ubrań, organizowaniem imprez czy wydawaniem książek.

Ponieważ dystansując się od rodziny królewskiej automatycznie zrezygnowali z państwowych subsydiów, muszą sami zarabiać na życie.

Nie będą jednak mogli oficjalnie zarejestrować znaku firmowego SusexRoyal. Książę Harry wywołał ostatnio wiele kontrowersji pojawiając się na zgromadzeniu pracowników banku J.P. Morgan na Florydzie. Za wygłoszenie mowy miał otrzymać nawet 400 tys. funtów. Jak zauważają komentatorzy, nie miało to wiele wspólnego z zapowiadaną przez Sussexów dzielnością na rzecz środowiska.

Opracowanie: