"To niezrozumiałe" - tak prokuratorzy z Los Angeles skomentowali w rozmowie z amerykańskim korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim decyzję polskiego Sądu Najwyższego ws. Romana Polańskiego. SN oddalił we wtorek kasację prokuratora generalnego, który chciał zwrotu krakowskiemu sądowi sprawy ekstradycji Polańskiego do USA. Tym samym ostateczne jest uznanie ekstradycji reżysera za niedopuszczalną prawnie.

Ekstradycji 83-letniego reżysera domagały się od Polski Stany Zjednoczone. W 1977 roku Polański został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Na mocy zawartej wtedy ugody Polański przyznał się do seksu z nią i spędził 42 dni w zakładzie karnym. Przed ogłoszeniem wyroku opuścił jednak USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody. Od tego czasu jest formalnie ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości.

Ten ostatni - mimo decyzji polskiego Sądu Najwyższego - nie zamierza składać broni. Prokuratorzy już zapowiadają, że będą podejmować kolejne próby zatrzymania reżysera. Nie będzie to jednak łatwe: będą musieli bowiem znać plany Polańskiego, wiedzieć, do jakiego kraju się wybiera, i tam wysyłać wnioski o zatrzymanie go. Tak właśnie stało się w 2009 roku, kiedy filmowiec został zatrzymany w Szwajcarii.

Śledczy za Oceanem podkreślają, że w USA sprawa Polańskiego nie uległa przedawnieniu i - jak donosi nasz korespondent - nie kryją zdziwienia, że prokuratorzy ze Starego Kontynentu tak bardzo chronią reżysera.

W ubiegłym roku, 30 października, Sąd Okręgowy w Krakowie stwierdził niedopuszczalność ekstradycji Polańskiego. Uznał, że przed sądem w USA została zawarta ugoda, a kara, która groziła reżyserowi, została wykonana z nawiązką. Według sądu, zgoda na ekstradycję wiązałaby się z naruszeniem praw i wolności Polańskiego. SO wskazał również na "uzasadnioną obawę, że sprawa Romana Polańskiego nie zostanie rozstrzygnięta w niezawisły i bezstronny sposób przez sąd w Los Angeles".

W kasacji sformułowano zarzut, że decyzja krakowskiego sądu narusza przepisy prawa, co doprowadziło do bezpodstawnego uznania przez sąd, iż zachodzi uzasadniona obawa, że w USA może dojść do naruszenia wolności i praw Polańskiego - mimo jednoczesnego uznania, że kara z zawartej ugody została w rzeczywistości wykonana poprzez areszt tymczasowy i areszt domowy w Szwajcarii. Wiceprokurator generalny Robert Hernand, który podpisał się pod kasacją, wnosił o uchylenie zaskarżonego postanowienia i zwrot sprawy do SO.

We wtorek troje sędziów Sądu Najwyższego uznało jednak kasację za niezasadną. Uzasadniając jej oddalenie, sędzia SN Michał Laskowski przypomniał, że dla skuteczności kasacji trzeba wykazać rażące naruszenia prawa skarżonego rozstrzygnięcia. Nie wystarczy więc przedstawienie odmiennego poglądu czy przedstawienie wątpliwości, czy przedstawienie innej, także prawdopodobnej wersji wydarzenia. I w tym kontekście, o ile nawet zgadzamy się z pewnymi poglądami zawartymi w kasacji, w jej uzasadnieniu, to nie stwierdziliśmy, aby orzeczenie sądu krakowskiego wydane zostało z rażącym naruszeniem prawa - powiedział sędzia Laskowski.

Zaznaczył, że sędziowie SN nie badają kwestii winy i "nie zastanawiają się, co sami by zrobili". O szczegółach rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego przeczytacie TUTAJ!


(e)