We Francji wybuchła afera wokół domniemanego dżihadysty w obozie prezydenta Francois Hollande’a. Paryska prokuratura wszczęła dochodzenie przeciwko byłemu wiceszefowi francuskiej Partii Socjalistycznej. Ten Francuz tunezyjskiego pochodzenia wzywał w internecie muzułmanów do Świętej Wojny z „niewiernymi”.

We Francji wybuchła afera wokół domniemanego dżihadysty w obozie prezydenta Francois Hollande’a. Paryska prokuratura wszczęła dochodzenie przeciwko byłemu wiceszefowi francuskiej Partii Socjalistycznej. Ten Francuz tunezyjskiego pochodzenia wzywał w internecie muzułmanów do Świętej Wojny z „niewiernymi”.
Francois Hollande /PAP/EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON / POOL /PAP/EPA

Były zastępca szefa Partii Socjalistycznej Yacine Chaouat, który zajmował się kwestiami imigracji, usłyszał zarzuty propagowania w internecie islamskiego terroryzmu i podżegania do przemocy. Okazało się, że ten lewicowy działacz pochodzenia tunezyjskiego publikował m.in. zdjęcia "wrogów islamu" z poderżniętymi gardłami i inne materiały propagandowe Państwa Islamskiego.

Mężczyzna już wcześniej został usunięty z kierownictwa partii, bo został skazany na kare więzienia w zawieszeniu za bicie żony. 

Yacine Chaouat twierdzi, że tym razem jest niewinny. Zapewnia, że to hakerzy przejęli kontrole nad jego kontami na portalach społecznościowych, by go skompromitować.

(mn)