Rozmowy Radosława Sikorskiego z ministrem spraw zagranicznych Holandii o portalu nienawiści Geerta Wildersa spełzły na niczym. Szef MSZ zaapelował bowiem do Polaków mieszkających w Holandii, by wzięli sprawę w swoje ręce.

Rząd naprawdę nie może we wszystkich sprawach zastąpić oddolnego ruchu patriotycznego naszych rodaków - mówił wczoraj na konferencji w Brukseli Radosław Sikorski. Jednak gdy na ucho szepnął mu coś rzecznik prasowy, od razu dodał, że: nasza placówka natychmiast i bardzo konsekwentnie reaguje.

Jednak jak zaznaczają rozmówcy korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon z holenderskiej Polonii, po pierwszych dosyć dynamicznych reakcjach polskiej dyplomacji w sprawie portalu lidera Partii Wolności, działania resortu spraw zagranicznych bardzo osłabły.

Portal nienawiści okazał się klapą

Radosław Sikorski potwierdził nasze informacje, że portal Partii Wolności nie osiągnął celu, a co więcej okazał się lipą i wielką klapą. Z tego co wiem, to portal sam sobie strzelił w stopę, bo z bodajże 50 tys. odsłon bardzo znacząca część, nie wiem, czy nie większość, to głosy Holendrów protestujących przeciwko istnieniu i misji tego portalu - mówił Sikorski.

Już w czwartek informowaliśmy, że ze statystyk wynika, że większość osób wchodzących na strony ksenofobicznego portalu skarży się nie na obywateli Europy Środkowo-Wchodniej, ale na samych założycieli portalu.

Zaledwie jedna czwarta to rzeczywiście skargi na imigrantów. Większość z nich jest bardzo ogólna, pozbawiona jakichkolwiek konkretów. Nie da się ich udowodnić i przypisać do konkretnych przypadków. Tylko znikomą cześć skarg można potraktować poważnie.

Lider Partii Wolności tuż po założeniu portalu chwalił się, że liczba skarg na obcokrajowców, przychodzących za pośrednictwem portalu jest ogromna. Teraz okazuje się, że podane przez niego informacje nie były prawdziwe.

Zobacz również:

Na początku lutego RMF FM i RMF24 uruchomiły akcję "Tulipan to lipa" - była to nasza odpowiedź na holenderski, ksenofobiczny portal. Większość naszych słuchaczy i internautów była zdania, że działalności Partii Wolności nie można zostawić bez odzewu.

Na RMF24.pl umieściliśmy plakat protestacyjny z hasłem "Tulipan to lipa". Mogliście go ściągać, i umieszczać na serwisach społecznościowych. Można go było również wysłać np. do ambasady Holandii lub do szefa Partii Wolności Geerta Wildersa. Przeczytaj o akcji "Tulipan to lipa".

W ten sposób chcieliśmy uświadomić Holendrom, że ich dobrobyt to także zasługa pracy Polaków oraz tego, że kupujemy holenderskie towary w polskich sklepach. Na ksenofobię - odpowiedzieliśmy humorem. Okazuje się, że mieliśmy rację. "Lipą" okazał się bowiem sam portal, który zamiast zbierać skargi na naszych rodaków, jak planowali pomysłodawcy, posłużył do skarżenia się na założycieli tej strony.