Kilkaset tysięcy zwierząt złożonych w ofierze ku czci bogini Gadhimai w wiosce Bariyapur na południu Nepalu. Tamtejsi obrońcy praw zwierząt protestują przeciw temu okrutnemu zwyczajowi.

Co pięć lat pod koniec listopada Mangal Chaudhary, główny kapłan bogini Gadhimai, przedziera się o świcie przez gęsty tłum w stronę świątyni. Tysiące pielgrzymów, którzy od tygodni koczują w pobliżu dwóch niepozornych budynków sakralnych, są już na nogach. Wszyscy chcą na własne oczy zobaczyć, jak kapłan Chaudhary składa panćbali, ofiarę z pięciu zwierząt. Bogini-matka Gadhimai wymaga ofiary ze szczura, kozła, gęsi, koguta i przede wszystkim bawołu. Koniec tego rytuału to sygnał dla rzeźników, by rozpocząć składanie ofiar ze zwierząt przyprowadzonych przez pielgrzymów.

Szacujemy, że w 2009 roku zabito tu od trzystu tysięcy do pół miliona zwierząt - mówił Manoj Gautam, działacz Animal Welfare Network Nepal (AWNN), organizacji obrońców praw zwierząt starającej się o zakazanie święta, które przyciąga ponad 3 mln ludzi.

To składanie ofiary ze zwierząt ma też jednak wielu zwolenników. Martwi mnie język, jakiego używają przeciwnicy Gadhimai, nazywając to święto barbarzyńskim, okrutnym, nieludzkim. Jest opisywane jako największa i najstraszniejsza na świecie ofiara ze zwierząt. Ale rzeźnie przemysłowe w Europie są prawdopodobnie tak samo przerażające, a jedyną różnicą między świętem Gadhimai i Świętem Dziękczynienia jest to, że w Ameryce zarzyna się dziesiątki milionów indyków - komentował w tygodniku "Nepali Times" dziennikarz Deepak Adhikari.

Główną atrakcją - bawoły

Główną atrakcją święta Gadhimai są bawoły, duże sztuki. W odróżnieniu od innych zwierząt, zgromadzone są one w specjalnie przygotowanym miejscu otoczonym wysokim murem. Zabijanie zaczęło się miedzy szóstą a siódmą rano. Rzeczywiście na początku wszystko przebiegało całkiem sprawnie, ale po jakimś czasie rzeźnicy byli coraz bardziej zmęczeni i nie trafiali już precyzyjnie w kark bawołów - opowiada Felipe Luna, fotograf z Meksyku. Niektóre ranione zwierzęta w panice uciekały przed rzeźnikami. Jednak większość z nich stoi potulnie. Zdaniem ludzi to cud, dowód na to, że bawoły oddają się bogini Gadhimai. Ale one są wycieńczone długa drogą do Bariyapur, są wychudzone, nie daje im się pić - tłumaczy Manoj.

Koło dziesiątej rano było już po wszystkim. Widok tysięcy ciał zwierząt jest straszny, ale ludzie wchodzili na mury, żeby to oglądać. Mnie raz w życiu wystarczy - opowiada Felipe, dodając, że liczba bawołów może sięgnąć około 7-8 tysięcy. W 2009 roku zabito blisko 20 tys. tych zwierząt. Według indyjskiej telewizji CNN-IBN ogólna liczba zwierząt nie zmieniła się w porównaniu z 2009 rokiem i przekroczyła pół miliona.

(abs)