Wybory prezydenta Włoch w parlamencie zostały "pomylone z przesłuchaniami do programu X-Factor" - tak klimat po czterech dniach głosowań bez rozstrzygnięcia i ciągłe spory podsumował b. premier, senator Matteo Renzi. "To nieprzyzwoite show" - dodał.

W ocenie niektórych komentatorów wybory prezydenta Włoch przypominają konklawe.

To, co się dzieje "pokazuje jedno: prezydenta powinni wybierać bezpośrednio obywatele" - napisał senator Matteo Renzi na Twitterze. Elektorzy jego zdaniem "ośmieszają najwznioślejsze wydarzenie demokracji parlamentarnej".

Wyboru szefa państwa dokonują deputowani, senatorowie i delegaci ze wszystkich regionów kraju; łącznie prawie tysiąc osób. Do urn wrzucane są setki pustych kartek, a w czwartek od głosu wstrzymało się ponad 400 elektorów.

Trwa impas z powodu braku porozumienia między blokami centroprawicy na czele z Ligą Matteo Salviniego i centrolewicy, gdzie główną siłą jest Partia Demokratyczna. Obie te formacje tworzą rząd szerokiej koalicji, ale nie są w stanie zgodzić się co do wspólnego kandydata na prezydenta.

Włoska prasa przed piątkowym, piątym z rzędu głosowaniem podkreśla, że "wszyscy są przeciwko wszystkim" i nie wiadomo, czy po porannych naradach dojdzie do przełomu.

W komentarzach zwraca się uwagę na rosnący klimat niepewności i chaosu oraz nerwową atmosferę dyskusji w poszczególnych ugrupowaniach.

Kolejny w ostatnich dniach konflikt wywołała przedstawiona przez Salviniego kandydatura byłego szefa MSZ w rządzie Silvio Berlusconiego, b. unijnego komisarza Franco Frattiniego. Pomysł ten odrzuciła kategorycznie centrolewica. Ostrzegła, że jeśli centroprawica będzie głosować na swoich kandydatów, "wszystko się rozpadnie".

Dyskusjom towarzyszy też presja części polityków, by głosować na premiera Mario Draghiego i równie stanowcze głosy, że musi on pozostać szefem rządu.

Podjęto też próbę forsowania kandydatury przewodniczącej Senatu Marii Elisabetty Alberti Casellati. Jest ona - jak się zauważa - trudna do zaakceptowania przez centrolewicę ze względu na jej długą przynależność do partii Forza Italia Berlusconiego.

Dziennik "La Repubblica" zwraca uwagę na to, że powstał "krzyżowy ogień głosów", a wraz z nim obawy, że może dojść do przedterminowych wyborów parlamentarnych.

"Załatwicie to szybko, kraj ma inne problemy" - zaapelował do polityków boloński dziennik "Il Resto del Carlino".