Co najmniej 44 osób zginęło a ok. 400 trafiło do szpitali po serii potężnych wybuchów w strefie przemysłowej chińskiego miasta Tiencin (Tianjin). Eksplozje były odczuwalne w promieniu wielu kilometrów.

Co najmniej 44 osób zginęło a ok. 400  trafiło do szpitali po serii potężnych wybuchów w strefie przemysłowej chińskiego miasta Tiencin (Tianjin). Eksplozje były odczuwalne w promieniu wielu kilometrów.
Eksplozje były odczuwalne w promieniu wielu kilometrów /STR /PAP/EPA

Według chińskich mediów początek serii wybuchów dała eksplozja dostawy materiałów wybuchowych. Nocne niebo nad tym wielomilionowym portowym miastem rozświetliły potężne kule ognia a chwilę później ulice spowiły gęste kłęby dymu. 

W następstwie eksplozji zatrzęsły się domy i samochody. Wiele budynków zostało uszkodzonych.

Chińska telewizja państwowa CCTV poinformowała, że do eksplozji doszło w składzie materiałów wybuchowych. Dziennik "China Daily" twierdzi, że wybuch nastąpił w magazynach niebezpiecznych materiałów i że firma, która prowadzi te magazyny, zidentyfikowana jako Ruhai Logistics, ma odpowiednie zezwolenia na swą działalność. Eksperci ocenili wstępnie, że był to typowy wypadek przemysłowy.

Agencja Xinhua pisze, że zdołano opanować pożar, który został wywołany przez wybuch, lecz dwaj strażacy zaginęli.

Wśród mieszkańców miasta wystąpiły objawy paniki. Prawie wszyscy wylegli na ulice obawiając się dalszych wybuchów.

Początkowo myślałam, że to trzęsienie ziemi. Wybiegłam z domu nie zakładając nawet butów. Kiedy znalazłam się na zewnątrz zdałam sobie sprawę, że to wybuch. Na niebie była ogromna kula ognia i gęste chmury dymu - relacjonowała przez telefon jedna z mieszkanek miasta Zhang Siyu, której dom znajduje się kilka kilometrów od rejonu wybuchów.

(j.)