Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz zarzucił prezydentowi Turcji Recepowi Tayyipowi Erdoganowi, że protestując przeciwko satyrze w niemieckiej telewizji nie rozumie, na czym polega demokracja, i że "posunął się o krok za daleko".

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz zarzucił prezydentowi Turcji Recepowi Tayyipowi Erdoganowi, że protestując przeciwko satyrze w niemieckiej telewizji nie rozumie, na czym polega demokracja, i że "posunął się o krok za daleko".
Racep Tayyip Erdogan i Martin Schulz podczas październikowego spotkania w Brukseli /OLIVIER HOSLET /PAP/EPA

Politycy muszą pogodzić się z satyrą; dotyczy to także prezydenta Turcji - powiedział Schulz w wywiadzie dla niedzielnego wydania gazety "Bild". Nie możemy pogodzić się z tym, że prezydent innego kraju domaga się, byśmy u nas w Niemczech ograniczyli demokratyczne prawa tylko dlatego, że on czuje się obśmiany. Dokąd byśmy zaszli, gdybyśmy spełnili to żądanie? To całkowicie nie do zaakceptowania - mówił szef Parlamentu Europejskiego. Musimy uzmysłowić Erdoganowi, że w naszym kraju panuje demokracja - dodał polityk niemieckiej SPD.

Schulz podkreślił, że Erdogan jest człowiekiem, który wypowiadając się "nie owija słów w bawełnę" i "sam też rozumie taki bezpośredni język". Musimy mu powiedzieć: panie Erdogan, posunął się pan o krok za daleko. Nie w ten sposób. Satyra jest podstawowym elementem kultury demokratycznej - powiedział szef Parlamentu Europejskiego.

W połowie marca niemiecka telewizja publiczna wyemitowała w ramach satyrycznej audycji "Extra 3" krótki klip, krytycznie odnoszący się do prezydenta Turcji, w szczególności do jego represyjnej polityki wobec dziennikarzy. Po emisji tureckie MSZ wzywało kilkakrotnie ambasadora Niemiec w Ankarze na rozmowę domagając się skasowania nagrania. Rząd w Berlinie odrzucił te żądania. Rzeczniczka niemieckiego MSZ powiedział wcześniej, że wolność prasy i wolność słowa "nie podlegają negocjacjom".

Turcja jest głównym partnerem Unii Europejskiej w walce z kryzysem migracyjnym. Zgodnie z zawartym w marcu porozumieniem od poniedziałku uchodźcy, którzy po 20 marca wjechali nielegalnie do Grecji, będą przenoszeni z tego kraju do Turcji. Za każdego Syryjczyka wydalanego z Unii Europejskiej ma przybywać legalnie do UE inny Syryjczyk. Władze unijne szacują, że będzie to łącznie 72 tys. osób.

W rozmowie z "Bildem" Schulz powiedział, że optymistycznie ocenia szanse na podział uchodźców odebranych z Turcji między kraje UE. Niemcy są gotowe do przyjęcia 40 tys. osób, Francja do 30 tys., a Portugalia do 10 tys. - wymienił szef PE. Jeżeli uda się nam podzielić ten kontyngent, to jestem przekonany, że system będzie funkcjonował - dodał niemiecki polityk.

(az)