​Brytyjska firma komunikacyjna Immarsat oferuje darmowy serwis dla wszystkich samolotów pasażerskich. Po zaginięciu Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych, wypełni on lukę w dotychczasowych zabezpieczeniach lotów. Co 15 minut satelity będą rejestrowały dokładne położenie maszyny, po czym informacje te wraz z m.in. kierunkiem lotu i prędkością będą przesyłane do centralnej bazy danych.

Jak oświadczył rzecznik firmy, sieć Immarsat pokrywa swym zasięgiem 90 powierzchni powierzchni kuli ziemskiej. Serwis jaki oferuje, możne być natychmiastowym zabezpieczeniem, którego dotychczas samoloty pasażerskie nie miały. Roczny koszt operacyjny wyniesie około 3 milionów funtów. Firma zamierza pokryć go sama.

Wielu ekspertów nie kryje zdumienia, że Boeing 777 z 239 osobami na pokładzie mógł po prostu zaginąć bez śladu. Po wyłączeniu transpondera wysyłającego informacje o położeniu samolotu i wyprowadzeniu go poza zasięg radarów, maszyna stała się praktycznie niewidzialna. Jedynym śladem jej położenia były cogodzinne próby nawiązania łączności miedzy sprzętem satelitarnym na pokładzie samolotu i stacjami naziemnymi Immarsatu.

Dzieje się to niezależnie od załogi i jest częścią elektronicznego monitoringu pracy systemów pokładowych. To dzięki tym sporadycznym sygnałom zdołano ustalić w przybliżeniu, gdzie malezyjski boeing mógł runąć do oceanu. Firma Immarsat wystąpiła z ofertą, by wszystkie samoloty pasażerskie rutynowo, za pośrednictwem istniejącej i obsługiwanej przez nią sieci satelitarnej, wysyłały automatycznie informacje o swym położeniu.

(MRod)