Polityczne trzęsienie ziemi wokół syna Nicolasa Sarkozy'ego. Rządząca prawica zbuntowała się przeciwko zakulisowym presjom prezydenta i odmówiła poparcia dla jego 21- letniego syna - Jeana. Sarkozy junior chciał ubiegać się o fotel mera w bogatej podparyskiej miejscowości Neuilly-sur-Seine. Rządząca Unia dla Ruchu Ludowego po raz pierwszy otwarcie powiedziała "nie" prezydentowi.

Francuska republika to nie dwór Ludwika XVI. Karierę robią najbardziej utalentowani politycy, a nie spadkobiercy tronu! - tak można by streścić wyjaśnienia szefa rządzącej partii UMP Patricka Devedjiana, który jest coraz bardziej zirytowany zachowaniem prezydenta.

Najpierw był kontrowersyjny romans i ślub Sarkozy'ego z modelką Carlą Bruni, a co za tym idzie gwałtowny spadek jego popularności w sondażach, a teraz: forsowanie przez szefa państwa kandydatury własnego syna - pozbawionego doświadczenia studenta - w marcowych wyborach samorządowych. Devedjian uznał, że co za dużo, to niezdrowo.

Szef rządzącej partii krytykuje prezydenta także dlatego, że obawia się wyborczej klęski swojego ugrupowania. Już teraz coraz więcej sondaży przepowiada zwycięstwo lewicowej opozycji w wyborach do samorządów lokalnych, które odbędę się we Francji za niespełna miesiąc.