Sezon na grilla uznajemy z otwarty! My Polacy z roku na rok udoskonalamy swoje przepisy, nie boimy się eksperymentować i zapożyczać. Dlatego też nasi korespondenci w Niemczech, Francji, Belgii, Rosji, Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych podpowiedzą Wam, co warto rzucić na ruszt.

Owoce morza i sery, czyli zmiany gustu naszych zachodnich sąsiadów

Na niemieckim grillu najczęściej ląduje Bratwurst - niemiecka kiełbasa robiona zupełnie inaczej niż polskie wędliny. Wyglądem najbardziej przypomina białą, ale smak ma inny. Za to najoczywistsza propozycja podania brzmi znajomo - musztarda i bułka. I można przejść do bardziej wyszukanych dań.

Mięso, z królującą karkówką, koniecznie marynowaną, można spotkać na dymiących ogrodowych spotkaniach od Bałtyku po Alpy. Szczególnie lubią ją mieszkańcy Kraju Saary, którzy zresztą mają specjalną nazwę na swojego grilla - Schwenker. To trójnóg, z którego szczytu zwisają łańcuchy podtrzymujące rusztowanie nad ogniem. Schwenker jest traktowany nawet jako jeden z symboli identyfikujących ten land spod francuskiej granicy.

Szczególnym uznaniem cieszą się sery. Muszą to być oczywiście takie, które nie tylko przetrwają próbę ognia, ale jeszcze zyskają na kontakcie z wysoką temperaturą. To najczęściej sery pochodzące z południa Europy, choćby z Cypru. Przyprawione ziołami (tu prawie pełna dowolność) stanowią smakowity kąsek także dla wegetarian, którzy nie muszą ograniczać się do też często tu grillowanych warzyw.

Najświeższym pomysłem są przepisy na owoce morza. Podniebienia Niemców zdobyły już krewetki królewskie z grilla.

Brokuły, cukinie i banany - moda na grille wegetariańskie

W Belgii i w Holandii, gdzie przybywa wegetarianów i weganów, trzeba mieć zawsze w zanadrzu kilka przepisów na jarzynowo-owocowego grilla. Najlepiej nie próbować smażyć cukinii czy papryki obok kiełbasek. Prawdziwy wegetarianin tego nie lubi. Często drażni go nawet zamach smażonego mięsa. Najlepiej więc od razu zdecydować się na wegetariańskiego grilla od A do Z.

Jeżeli się nie da, to trzeba np. warzywnego grilla robić na folii aluminiowej, tak, żeby nie stykał się z mięsem. Może być smacznie i kolorowo! A przede wszystkim - zdrowo! Naturalne cukry, które znajdują się w jarzynach czy owocach pod wpływem wysokiej temperatury - karmelizują się, dzięki czemu jarzyny stają się pachnące i miękkie.

Najefektowniej wychodzą szaszłyki. Na patyczki nadziewamy pokrojoną w plastry cukinię, paprykę, pieczarki i cebulę. Polewamy oliwą z oliwek i przyprawiamy solą, pieprzem, ziołami prowansalskimi czy bardziej wyszukanymi przyprawami. Można użyć innych warzyw; dobre są np. brokuły. Świetnie wychodzi także smażona bezpośrednio na grillu, pokrojona w plastry - cukinia i bakłażany. Wystarczy posypać sola i pieprzem, polać oliwą, ale można zrobić także sos mieszając oliwę, sok z cytryny, starty ząbek czosnku i pietruszkę.

Na deser znakomicie wychodzą pieczone banany. Wystarczy banana zawinąć w folię aluminiową i na kilka minut położyć na grillu. Banany można marynować wcześniej w mleku kokosowym z dodatkiem cukru. Na grilla nadaje się także ananas, nie mówiąc już o jabłkach, które najlepiej piec zawinięte w folii aluminiowej.

Sardynki, przysmak rodem z Francuskiej Riwery

Francuzi często grillują szaszłyki, w których kawałki mięsa indyczego, wołowego lub jagnięciny przeplatane są skrawkami warzyw, takich jak czerwona i zielona papryka i pomidory. Rzucane na grill są również befsztyki, kawałki kurczaka, merguezy - kiełbaski z mięsa wołowego i baraniego, które przybyły do Francji z Afryki Północnej , oraz warzywa, np. ziemniaki, pomidory. Obowiązkowo towarzyszy temu najczęściej czerwone lub białe wino.

Najpierw jednak mięso jest marynowane. Marynaty przygotowywane są na bazie octu winnego lub balsamicznego, soku z cytryny i wina z dodatkiem wielu przypraw - co daje im soczystość i aromat. By grillowane potrawy były jeszcze bardziej aromatyczne, do ognia dorzuca się czasami kawałek drewna winorośli.

Na Francuskiej Riwierze bardzo popularne jest w lecie grillowanie świeżo złowionych ryb - np. sardynek - oraz krewetek z niewielkim dodatkiem soli i przypraw i lampka białego wina. Na grillu przygotowywane są czasami też desery - np. pieczone banany. Dzieci lubią grillować miękkie cukierki przypominające trochę konsystencja ptasie mleczko.

Popularność grillowania we Francji spada jednak w ostatnich latach z powodu badań, które wskazują na tworzenie się w czasie jego trwania substancji rakotwórczych. Francuzi zaczynają coraz bardziej uważać na to, by nie przypalać przysmaków - nawet lekko zwęglone kawałki potraw są najczęściej pozostawiane na talerzach.

Rosjanie uwielbiają gruzińskie szaszłyki

Wielką majówką Rosjanie, podobnie jak Polacy rozpoczynają sezon letni, a odpoczywają w tym roku praktycznie od 1 do 12 maja. Rosjanie masowo ruszają na podmiejskie dacze, by na swoich "sześciu sotkach" posprzątać po zimie i grillować na potęgę. "Sześć sotek" to wpisany w rosyjską kulturę termin oznaczający podmiejską działkę o powierzchni 600 metrów kwadratowych, właśnie takie ludowi pracującemu przyznawały komunistyczne władze. Obecnie oczywiście, to termin umowny, bo nierzadko pod Moskwą można znaleźć posiadłości liczące dziesiątki hektarów.

Rosyjski grill zgodnie z tradycją bliskowschodnią, która dotarła poprzez Kaukaz to mangal, w którym na węglu drzewnym przygotowuje się mięso i warzywa. Królują szaszłyki, a za mistrzów w tej dziedzinie do tej pory uważa się Gruzinów. W gruzińskiej tradycji mięso przygotowuje tylko wyłącznie mężczyzna, kobieta nie ma prawa nawet zbliżyć się do cielęcego, czy wieprzowego szaszłyku.

Prawdziwy rosyjski smakosz nie użyje węgla drzewnego sprzedawanego w marketach. Węgiel drzewny przygotowuje sam, dorzucając do palącego się drewna aromatyczne gałązki drzew iglastych. Wcześniej, najczęściej jeszcze przed wyjazdem z miasta zamarynuje mięso i to często w kefirze, jogurcie, majonezie lub w marynacie octowej, a nawet wykorzystując gazowaną wodę mineralną. Prawdziwy znawcy szaszłyków odnoszą się do tego z lekką  pogardą, nazywają je sowieckimi przepisami z epoki niedoborów, gdy nie można było kupić odpowiednich przypraw.

Jednak szaszłyk marynowany w majonezie, wciąż jest uwielbiany przez Rosjan, oto przepis; 2 kg mięsa wieprzowego, 2 stołowe łyżki gorczycy, 4 stołowe łyżki majonezu, świeżo zmielony czarny pieprz, 4-5 główek cebuli, 1 cytryna, liść laurowy, przyprawa chmieli-suneli, sól.

Mięso należy zamarynować około 6 godzin przed "grillowaniem". Pokrojone na kawałki mięso układamy w głębokim naczyniu obficie posypując chmieli-suneli i czarnym pieprzem. Następnie mięso zalewamy majonezem, układamy pokrojoną cebule i liść laurowy, a na koniec polewamy sokiem z cytryny. Po godzinie całość należy przemieszać i pozostawić w chłodnym miejscu na 5 godzin.

"Black pudding", czyli nasza kaszanka

Szaszłyki z tureckim serem halloumi, przeplatane warzywami, marynowana wcześniej baranina i kiełbaski z dziczyzny szpikowane ziołami - na brytyjskim grillu lądują także hamburgery, ale najczęściej własnej produkcji. Brytyjczycy wybierają dobrej jakości mięso i szpikują je ząbkami czosnku. "Black pudding" to brytyjska wersja kaszanki, w Szkocji nazywa się to "haggis". One również trafiają na grilla. Poza tym warzywa we wszelkiej postaci, grillowane delikatnie, tak, by nie straciły pierwotnej konsystencji - pyszna czerwona cebula i nieco inny od kontynentalnego gatunek pietruszki.

Steki, steki i jeszcze raz steki...

Amerykańskie spotkania przy grillu specjalnie nie różnią się od tych z Europy. Obowiązkowo jest dużo piwa i mięsa. Najbardziej popularne są steki, które nie wymagają specjalnego przyprawiania. Amerykanie nie nadużywają soli i pieprzu przygotowując steki, bo przyprawy nie mogą zacierać smaku mięsa. W zasadzie smaży się je na trzy sposoby. Lekko, średnio lub mocno wypieczone. Jak kto woli. Najczęściej przyprawa idzie w ruch na kilka minut przed położeniem na ruszcie. Po kilka minut z każdej strony i na około 5 przykrywa się mięso położone na talerzu aluminiową folią. Zwolennicy tej metody twierdzą, że mięso jest wówczas bardziej miękkie.

Na grillu bardzo często lądują też skrzydełka, najczęściej przygotowywane na ostro. Jak mówi nam Krystyna Arhens z polskiego sklepu pod Waszyngtonem, Amerykanie, którzy mieszkają w pobliżu polskich sklepów pokochali też naszą kiełbasę: śląską, weselną czy wawelską.