Samolot Boeing 737 rozbił się zaraz po starcie z międzynarodowego lotniska Jose Marti w Hawanie. Na pokładzie było 113 osób. Jak poinformował Reuters, ponad 100 osób nie żyje. Maszyna należała do państwowej firmy Cubana de Aviacion. Z najnowszych informacji wynika, że katastrofę przeżyły trzy osoby.

Do katastrofy doszło po godz. 12 czasu lokalnego. Boeing miał lecieć z Hawany do Holguin. Maszyna rozbiła się tuż po starcie. Na zdjęciach widać czarny dym unoszący się nad wrakiem.

Odbywająca rejs krajowy z Hawany do miasta Holguin na wschodzie Kuby maszyna runęła na plantację juki między portem lotniczym a pobliskim miastem Santiago de las Vegas. 

Według okolicznych mieszkańców, karetkami odwieziono pewną liczbę osób, które przeżyły wypadek. Jak powiedział dziennikarzom zastrzegający sobie anonimowość oficer wojska, wydaje się, że ocalało tylko trzech ludzi i wszyscy oni są w stanie krytycznym. Jednak inni przedstawiciele władz odmówili potwierdzenia tej informacji. Na miejscu działają służby ratunkowe.

To tragiczny wypadek lotniczy. Według informacji służb, na pokładzie było 104 pasażerów i 9 członków załogi. Informacje nie są jasne, ale wygląda na to, że mamy do czynienia z dużą liczbą ofiar - powiedział AFP prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel, który przybył na miejsce katastrofy. 

Jak podaje ABC, w ostatnim czasie linie Cubana wycofały z użytku wiele swoich samolotów z powodu problemów technicznych. Z kolei wiceprezydent Kuby,  Salvador Valdes Mesa spotkał się w czwartek z władzami Cubana, by znaleźć rozwiązania, które pozwolą zwiększyć jakoś usług, jakie świadczy linia. Wśród Kubańczyków Cubana ma opinię niesolidnej firmy: loty często są opóźnione lub odwołane. Firma swoje problemy tłumaczyła amerykańskim embargiem, które uniemożliwia zakup nowych samolotów i części do nich. 


Piątkowa katastrofa była trzecim wypadkiem z duża liczbą ofiar śmiertelnych na Kubie od 2010 roku.

(az, nm)