Co najmniej 31 osób zginęło w Kabulu w samobójczym ataku bombowym na autobus przewożący żołnierzy afgańskiej armii - poinformowały źródła policyjne. Ofiar może być więcej.

Rano, mężczyzna w mundurze wojskowym zbliżył się do autobusu przewożącego ludzi do pracy w ministerstwie obrony i zdetonował ładunek wybuchowy, który miał przy sobie.

Wypełniony żołnierzami autobus został całkowicie zniszczony. W pobliskich sklepach i domach mieszkalnych wypadły szyby z okien.

Do zamachu przyznali się talibowie, którzy w apelu telefonicznym przypomnieli, że wcześniej zapowiadali "operacje" przeciwko armii afgańskiej podczas ramadanu.

Po zamachu w Kabulu prezydent Afganistanu Hamid Karzaj zaapelował o skuteczniejszą walkę z terroryzmem na całym świecie. Ten atak "pokazuje nam, że walka z terroryzmem powinna być bardziej energiczna" - dodał.

W ciągu ostatnich 19 miesięcy w atakach w Afganistanie zginęło ponad 7 tysięcy ludzi. To najkrwawszy okres od czasu obalenia w 2001 roku talibskiego reżimu przez koalicję międzynarodową pod dowództwem USA.