Trzęsienie ziemi o sile 7,4 w skali Richtera nawiedziło wybrzeże Salwadoru. Zginęła co najmniej jedna osoba. Nie ma groźby tsunami.

Wcześniej centrum ostrzegania przed tsunami na Pacyfiku informowało, że istnieje możliwość wystąpienia "niebezpiecznych fal tsunami" na wybrzeżach Nikaragui, Hondurasu i Salwadoru w promieniu 300 km od epicentrum.

Według najnowszych informacji  wskutek trzęsienia zginęła jedna osoba. Wilfredo Salgado, burmistrz miasta San Miguel poinformował na Twitterze, że zginął mężczyzna, na którego przewrócił się słup wysokiego napięcia.

Ziemia zatrzęsła się na wysokości departamentu Usulutan na południu Salwadoru.

Według amerykańskich służb geologicznych USGS, epicentrum wstrząsów znajdowało się na głębokości 70 km.

Według doniesień lokalnych służb, trzęsienie ziemi było odczuwalne w całej Ameryce Środkowej - od Gwatemali po Kostarykę, ale nie ma doniesień o poważniejszych zniszczeniach; kilkadziesiąt domów w salwadorskim departamencie Usulutan zostało lekko uszkodzonych. Salwadorskie służby ratunkowe najpierw poleciły mieszkańcom wybrzeża przemieszczenie się w głąb lądu lub w wyżej położone tereny ze względu na możliwość wystąpienia fal tsunami, a następnie poinformowały, że obszary wybrzeża wydają się być spokojne.

Ponadto na pewnych obszarach Salwadoru i Nikaragui odnotowano przerwy w dopływie prądu i szkoły mają tam być we wtorek zamknięte.

W trzęsieniach ziemi, które w styczniu i lutym 2001 roku nawiedziły Salwador, zginęło łącznie 1150 osób; setki tysięcy ludzi zostało bez dachu nad głową.

(pj)