Amerykański Sąd Najwyższy nie zakazał egzekwowania prawa, które zabrania służby w armii USA zdeklarowanym homoseksualistom. Od kilku tygodni wokół tych przepisów toczy się za Oceanem gorący spór prawny.

W zeszłym miesiącu sąd federalny w San Francisco w Kalifornii uznał to prawo, zwane "Don't Ask, Don't Tell" (Nie pytaj i nie mów), za niezgodne z konstytucją. Argumentował, że narusza ono zasadę równouprawnienia wszystkich obywateli.

Rząd odwołał się od tej decyzji do sądu apelacyjnego, który orzekł, że do chwili rozpatrzenia apelacji zasada "Nie pytaj, nie mów" może nadal obowiązywać.

Od tego z kolei werdyktu odwołała się do Sądu Najwyższego organizacja homoseksualistów-konserwatystów Log Cabin Republicans, która walczy o pełną legalizację służby gejów w wojsku. Sąd Najwyższy wydał jednak decyzję negatywną.

Zasada "Don't Ask, Don't Tell", wprowadzona w 1993 roku, mówi, że przełożeni nie mogą pytać żołnierzy, czy są gejami, ale ci z kolei nie mogą objawiać w żaden sposób swej orientacji seksualnej. W praktyce doprowadziła ona do zwolnienia z armii dziesiątek tysięcy homoseksualistów.

Prezydent Barack Obama i szef Pentagonu Robert Gates oświadczyli, że są za legalizacją służby gejów w armii, ale decyzję w tej kwestii oddali w ręce Kongresu. Tam - mimo demokratycznej większości - republikanom udało się zahamować proces legislacyjny zmierzający do zniesienia zasady "Nie pytaj, nie mów". W nowym kongresie, gdzie Partia Republikańska zdobyła większość w Izbie Reprezentantów i zwiększyła swą reprezentację w Senacie, szanse na legalizację służby gejów są jeszcze mniejsze.