Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, na którym w kraju ciążą wyroki i zarzuty karne, napisał na Facebooku, że wrócił do ojczyzny. MSW tej informacji nie potwierdza. Władze Gruzji zapowiadały, że jeśli polityk wróci do kraju, to zostanie zatrzymany.

Dzień dobry, Gruzjo! Jestem już w Gruzji po ośmiu latach - napisał Saakaszwili na Facebooku.

MSW twierdzi z kolei, że nie ma informacji o tym, że Saakaszwili przebywa na terytorium kraju. Nie przekroczył granicy kraju - podała telewizja Formula, powołując się na resort.

Wcześniej przebywający na Ukrainie Saakaszwili zapowiadał, że przyleci do Gruzji w sobotę wieczorem, po zakończeniu mających się odbyć tego dnia wyborów lokalnych. Opublikował nawet bilet lotniczy z godziną lądowania w Tbilisi - 23:05 czasu miejscowego. 

Saakszwili od pewnego czasu zapowiadał powrót do Gruzji, jednak jest to dość problematyczne. Gruziński sąd wydał na byłego prezydenta wyroki za nadużycie władzy. Jest także oskarżony o defraudację. Saakaszwili twierdził, że wyroki i oskarżenia są umotywowane politycznie.

W powrocie do polityki gruzińskiej może mu z kolei przeszkodzić obywatelstwo. W Gruzji podwójne obywatelstwo jest zabronione, więc były prezydent utracił paszport swojego kraju po tym, jak został obywatelem Ukrainy. Przywrócić gruzińskie obywatelstwo może tylko prezydent kraju, a ten nie kryje się z niechęcią do Saakaszwilego.

W ostatnich latach Saakaszwili działał na Ukrainie, gdzie był m.in. gubernatorem Odessy. W 2016 roku oskarżył prezydenta Ukrainy Petro Poroszenkę o wspieranie korupcji. Rok później Saakaszwilego pozbawiono ukraińskiego obywatelstwa - odzyskał je dopiero, gdy prezydentem został Wołodymyr Zełenski.