Silvio Berlusconi nie spędza wakacji w żadnej ze swoich luksusowych posiadłości w Mediolanie, na Sardynii czy na Karaibach. Premier Włoch nie opuścił Wiecznego Miasta. Gości w rezydencji arystokratycznej rodziny Borghese na przedmieściach Rzymu.

Szef włoskiego rządu, który niedawno apelował do polityków swej partii Lud Wolności, aby zrezygnowali w sierpniu z wakacji i poświęcili czas na umocnienie podzielonego ugrupowania, sam dał wszystkim przykład. Nie opuścił Rzymu, nie pojechał do swej ogromnej posiadłości Villa Certosa na Sardynii, lecz przeniósł się do pochodzącego z XV wieku zamku w Tor Crescenza.

Dziennik "La Repubblica" pisze w poniedziałek, że tam Berlusconi nocuje, pracuje i przyjmuje gości. Cały czas jeździ też na ważne polityczne spotkania do centrum włoskiej stolicy, gdzie w środę w swej kancelarii przyjmie premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona.

Kiedy pojawiły się pogłoski o tym, że Berlusconi wynajął zamek czy też zamierza go nawet kupić, jego właścicielka, księżniczka Borghese wyjaśniła, że jest on jej gościem.

Przypomina się przy okazji, że zamek ten często udostępniany jest na wielkie uroczystości. Tam odbyły się między innymi przyjęcia weselne piłkarza Francesco Tottiego oraz milionera, byłego szefa ekipy Renault w Formule 1 - Flavio Briatore.