Birmańska przywódczyni Aung San Suu Kyi potępiła w przemówieniu do narodu wszystkie przypadki łamania praw człowieka w swoim kraju i zapewniła, że każdy winny nadużyć w ogarniętym konfliktem stanie Rakhine odpowie przed wymiarem sprawiedliwości.

Birmańska przywódczyni Aung San Suu Kyi potępiła w przemówieniu do narodu wszystkie przypadki łamania praw człowieka w swoim kraju i zapewniła, że każdy winny nadużyć w ogarniętym konfliktem stanie Rakhine odpowie przed wymiarem sprawiedliwości.
Aung San Suu Kyi /HEIN HTET /PAP/EPA

Potępiamy wszystkie przypadki łamania praw człowieka i bezprawną przemoc. Zobowiązujemy się do przywrócenia pokoju, stabilności i praworządności w całym państwie - powiedziała Suu Kyi w transmitowanym w telewizji przemówieniu w parlamencie.

Naruszenia praw człowieka i wszelkie inne działania, które szkodzą stabilności i harmonii oraz podkopują praworządność, zostaną ukarane zgodnie ze ścisłymi zasadami prawa i sprawiedliwością - zapewniała.

Agencja AFP zauważa, że przywódczyni Birmy nie wymieniła w tym kontekście armii, która jest oskarżana o podpalanie całych wiosek i strzelanie do cywilów.

Wieloletnia dysydentka i laureatka Pokojowej Narody Nobla powiedziała, że Birma nie obawia się międzynarodowej kontroli i zobowiązała się do trwałego rozwiązania konfliktu na zachodzie kraju.

Suu Kyi odpierała płynącą ze świata krytykę w związku z exodusem setek tysięcy Rohingjów, mówiąc że większość wiosek nie została dotknięta konfliktem oraz, że ważne jest zrozumienie, dlaczego konflikt nie wybuchł w całym kraju - informuje Associated Press.

Jesteśmy zaniepokojeni informacjami, że wielu muzułmanów ucieka przez granicę do Bangladeszu - powiedziała. Chcemy dowiedzieć się, dlaczego ten exodus ma miejsce. Chcielibyśmy porozmawiać z tymi, którzy uciekli, a także z tymi, którzy pozostali. Myślę, że niewiele wiadomo o tym, że znaczna większość muzułmanów w stanie Rakhine nie dołączyła do exodusu - dodała Suu Kyi.

Zapewniła, że Birma "jest gotowa" zorganizować powrót do kraju Rohingjów z Bangladeszu. Wyraziła przy tym "głęboki smutek" z powodu tego, że ludność cywilna stała się - jak to ujęła - "zakładnikiem kryzysu".

Było to pierwsze przemówienie Suu Kyi od 25 sierpnia, kiedy doszło do ataków rebeliantów z Arakańskiej Armii Zbawienia Rohingjów (ARSA) na 30 posterunków policji i bazę wojskową, na co armia odpowiedziała brutalną kontrofensywą. Według ONZ w walkach mogło zginąć ok. 1000 osób, a już blisko 410 tys. ludzi, głównie przedstawicieli mniejszości muzułmańskiej Rohingja, uciekło do sąsiedniego Bangladeszu przed operacją wojsk birmańskich, która zdaniem ONZ jest "klasycznym przykładem czystek etnicznych".

Suu Kyi pełni w rządzie wpływową funkcję szefowej MSZ i jest powszechnie uważana za faktyczną przywódczynię państwa. Pokojowego Nobla otrzymała za "pozbawioną przemocy walkę o demokrację i prawa człowieka" za rządów wojskowej junty w Birmie, gdy spędziła łącznie ok. 20 lat w więzieniu i areszcie domowym. Obecnie jest oskarżana przez niektórych krytyków na Zachodzie o to, że milczy w sprawie od dawna prześladowanych Rohingjów oraz że broniła kontrofensywy wojska po podobnych atakach w październiku.

Blisko 88 proc. spośród liczącej ponad 55 mln mieszkańców Birmy to wyznawcy buddyzmu, a ok. 5 proc. ludności stanowią muzułmanie. Sposób traktowania Rohingjów stał się jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii dotyczących praw człowieka w czasie, gdy w kraju po latach brutalnej wojskowej dyktatury następują polityczne zmiany.

Chociaż przedstawiciele Rohingjów przebywają w Birmie od pokoleń, to nie mają obywatelstwa i przez buddystów są uważani za nielegalnych imigrantów, głównie z Bangladeszu. Żyją w biedzie, mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, rynku pracy, edukacji; są pozbawieni swobody poruszania się.

(az)