Sycylijska mafia cosa nostra przeniknęła do prac przy organizacji zeszłorocznej światowej wystawy Expo w Mediolanie - ustalono w toku śledztwa, w wyniku którego aresztowano 11 osób.​ Według mediolańskiej prokuratury firmy powiązane z gangami mafii wygrały przetargi o wartości ponad 20 milionów euro, między innymi na budowę kilku pawilonów na terenie Expo, wśród nich Francji, Kataru i Gwinei.


Rzeka nielegalnych pieniędzy płynęła z Mediolanu na Sycylię - stwierdziła prokurator Ilda Boccassini. Na konferencji prasowej mówiła, że gotówkę przewożono ciężarówkami, a nawet łódką.

Ponadto poinformowała, że zaangażowane w prace na terenie ekspozycji firmy zamieszane w kontakty z mafią w ciągu kilku miesięcy wyprowadziły część zysków na Słowację i do Rumunii.

Śledczy mówią, że ich ustalenia - wskazujące na to, do jakiego stopnia cosa nostra zdołała przeniknąć do robót publicznych w stolicy Lombardii - są wyjątkowo niepokojące.

Wśród aresztowanych nie ma - podkreśla się - przedstawicieli kierownictwa i organizatorów wystawy. Zatrzymani oskarżeni są o pranie brudnych pieniędzy, oszustwa i powiązania z mafią.

Niektórym zarzuca się ścisłe relacje z klanem najgroźniejszego włoskiego mafioza, głównego bossa cosa nostra Matteo Messiny Denaro, figurującego na pierwszym miejscu poszukiwanych we Włoszech przestępców.

Były komisarz Expo Giuseppe Sala, który wygrał w czerwcu wybory burmistrza Mediolanu, komentując rezultaty dochodzenia, oświadczył: Batalia o praworządność nigdy się nie zatrzyma. Pracowaliśmy i pracujemy nad tym, aby uchronić Mediolan przed przestępczością zorganizowaną - zapewnił burmistrz.

W 2014 roku, a więc na rok przed inauguracją wystawy, tamtejsza prokuratura wykryła, że do miejskich robót budowlanych - które toczyły się w ramach przygotowań do wydarzenia - przeniknęły gangi mafii z Kalabrii.

(abs)