To nie hakerzy, ale awaria sprzętu zablokowała nasze strony internetowe - przekonuje rząd Izraela. Wczoraj - po wcześniejszych groźbach ze strony grupy "Anonimowych" - przestały działać witryny izraelskiego rządu i służb specjalnych.

Dzisiaj ze stron - m.in. sił zbrojnych, agencji wywiadu Mosad oraz służby kontrwywiadowczej Szin Bet - można już korzystać bez przeszkód. Na stronie Mosadu dostępny jest np. formularz rekrutacyjny dla chętnych do pracy w izraelskim wywiadzie.

Władze przekonują, że ich witryny nie zostały zawieszone z powodu zmasowanego ataku hakerów - jak wcześniej podawano - ale wskutek awarii serwerów, a ściślej komponentów służących przechowywaniu danych, wyprodukowanych przez koncern IBM.

Rzekoma awaria miała jednak miejsce dokładnie dwa dni po tym, jak słynna grupa hakerów "Anonimowi" (Anonymous) zagroziła atakiem na strony izraelskich władz. Miał to być odwet za zatrzymanie przez marynarkę wojenną Izraela dwóch jachtów, które próbowały przerwać morską blokadę palestyńskiej Strefy Gazy.

Poza tym eksperci wyrażają zdziwienie tym, że - niezależnie od przyczyn awarii - tak ważne instytucje nie mają rezerwowego systemu, który umożliwiałby bezawaryjne funkcjonowanie rządowych stron i e-usług.