Transfuzji krwi to w Rosji zabiegi ryzykowne – informuje dziennik „Kommiersant”. Z raportu urzędu kontroli służby zdrowia, do którego dotarła gazeta, wynika, że ryzyko zarażenia się żółtaczką czy wirusem HIV podczas transfuzji krwi jest w Rosji do 1000 razy większe niż w krajach rozwiniętych.

Zdaniem dziennika, sytuacja w dziedzinie krwiodawstwa w Rosji jest dramatyczna. Dzieje się tak, ponieważ w kraju nie ma list dawców, ani informacji o zasobach krwi. Specjaliści uważają, że praca tak zwanej służby krwi zostanie wkrótce sparaliżowana. Jednocześnie przyznają, że na istniejącym stanie rzeczy korzystają ci, którzy działają na rosyjskim „czarnym rynku” krwi i osocza. Tu litr osocza kosztuje od 100 do 500 euro. Anonimowy rozmówca gazety podkreślił, że obroty na tym rynku idą w miliony dolarów.

Rosyjski urząd kontroli służby zdrowia przekazał ministerstwu zdrowia swoje propozycje co do sposobu zażegnania kryzysu. Zaproponował utworzenie bazy informacji o dawcach i bankach krwi oraz listy osób, które nie mogą być krwiodawcami z przyczyn zdrowotnych.