Czas zakończyć spory i przystąpić do wspólnej budowy państwa - zaapelował prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko w dorocznym orędziu w parlamencie. Na Ukrainie oficjalnie ruszyła kampania przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na ostatnią niedzielę marca.

Ma to być przełomowe głosowanie, które ostatecznie zakończy przemiany i Ukraina stanie się w pełni republiką parlamentarną. Zwycięska partia lub koalicja będzie mogła wybrać premiera, który będzie faktycznie rządził krajem.

Walka o władzę jest zacięta i momentami bardzo brutalna. Być może bierze się to stąd, że walczą ze sobą partie sojuszników z czasów pomarańczowej rewolucji - prezydenta Wiktora Juszczenki i byłej premier Julii Tymoszenko. Tę ostatnią próbuje się dyskredytować przy pomocy fałszywych zaproszeń.

Dzieciom rozdaje się zaproszenia z portretami Tymoszenko do bezpłatnego odwiedzenia popularnej restauracji. Chodzi o to, by wywołać bardzo negatywną reakcje nie tylko u nich, ale przede wszystkim u rodziców - mówi szef sztabu wyborczego byłej premier,

Aleksander Turczynow.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta - dawny wróg „pomarańczowych”, prorosyjski Wiktor Janukowycz, na razie prowadzi w sondażach. A Moskwa, jeśli nie liczyć gazowej blokady, tym razem nie próbuje wpływać na wyniki. Powszechnie jednak sądzi się, że jeśli wygrają „niewłaściwe partie”, Kijów znów będzie miał problemy z gazem.