Mieszkaniec Triestu zginął pod szczytem Jof di Montasio w Alpach Julijskich po tym, jak na górze rozsypał prochy swojego brata. Brat 41-latka zginął w czerwcu w wypadku samochodowym w Meksyku.

Mężczyzna w towarzystwie znajomego wspiął się na górę z urną z prochami. Wybrał leżący na wysokości 2754 metrów wierzchołek, ponieważ był to ulubiony szczyt brata. Tam rozrzucił prochy i zostawił pamiątkową tabliczkę. Podczas zejścia 41-latek został trafiony piorunem i spadł z wysokości ok. 40 metrów. Zginął na miejscu. Jego towarzysz nie ucierpiał i wezwał pomoc.

Zdaniem ratowników, piorun przyciągnęła żelazna drabinka długości 70 metrów, po której schodzili mężczyźni.