W Rosji słychać coraz głośniejsze komentarze, że gra Pokemon Go powinna zostać zakazana. Prawosławny Związek Kozaków oświadczył, że gra "pachnie satanizmem". W Radzie Federacji, czyli wyższej izbie parlamentu, nazwano ją "prowokacją".

Pokemon Go powinny przeanalizować nasze służby specjalne  - uważa Franc Klincewicz z Komisji Obrony Dumy. Jego zdaniem, gra pozwala na zgromadzenie się tłumu np. przed jednostką wojskową. Pozwala też na działalność szpiegowską, przy nieświadomym udziale młodych ludzi.

Prosta gierka może stać się bardzo poważnym narzędziem manipulacji. Te Pokemony wywołują proces rozmydlania wartości - tłumaczył przedstawiciel Komisji Obrony w Dumie.

Wcześniej, rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow, powiedział, że Kreml nie powinien być postrzegany wyłącznie jako miejsce tłumnych polowań na Pokemony. Starał się bagatelizować sprawę, ale rządowa telewizja już ostrzegła, że za łapanie Pokemonów w cerkwi, czy na terenie prywatnym, grozi odpowiedzialność karna bądź administracyjna. Poza tym w Rosji, każde zgromadzenie publiczne wymaga zgody władz. Spontaniczne zgromadzenia graczy polujących na Pokemony mogą więc zostać uznane za łamanie prawa.

Dane z lipca pokazują, że w Stanach Zjednoczonych Pokemon Go, przebił popularnością tytanów mediów społecznościowych, takich jak Facebook i Twitter. Według serwisu Google Trends, w wyszukiwarce Google wpisy powiązane z grą przebiły popularnością nawet... pornografię.

Przeciętny użytkownik w ciągu ostatnich dni przeznaczał 33 minuty na granie w Pokemon Go na telefonie. Na Facebooka poświęcał 22 minuty, na Snapchata 18, a na Twittera - 17 minut. Według danych ze sklepów mobilnych App Store i Google Play, nowa gra na urządzenia mobilne została ściągnięta ponad 15 milionów razy. Liczba cały czas rośnie. To także wielki sukces firmy Nintendo, która jest jednym z głównych udziałowców całej franczyzy Pokemonów. Dzięki popularności Pokemon Go akcje firmy zanotowały największy wzrost wartości od 1983 roku. 

(ug)