Wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa w Warszawie była sygnałem dla liderów zachodnioeuropejskich - ocenia rosyjski dziennik "Kommiersant". Gazeta podkreśla, że wystąpienie w Warszawie było pierwszym publicznym przemówieniem Trumpa do mieszkańców UE.

Wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa w Warszawie była sygnałem dla liderów zachodnioeuropejskich - ocenia rosyjski dziennik "Kommiersant". Gazeta podkreśla, że wystąpienie w Warszawie było pierwszym publicznym przemówieniem Trumpa do mieszkańców UE.
Prezydent Donald Trump i prezydent Andrzej Duda /Radek Pietruszka /PAP

Wystąpienie Trumpa na placu Krasińskich "Kommiersant" nazywa "przemówieniem programowym". Ocenia także, że brzmiało ono "jak panegiryk dla narodu polskiego". Choć obecne tournee europejskie amerykańskiego prezydenta nie jest pierwszym - w maju był już we Włoszech, Watykanie i Belgii - to wystąpienie przed tysiącami Polaków stało się jego pierwszym apelem do Europejczyków - podkreśla moskiewski dziennik.

Trump potrzebował uroczystego rozpoczęcia swojej podróży i tego, by być witanym z zachwytem przez tysiące ludzi, a nie przez uczestników protestów w Hamburgu. I w Polsce spotkał się właśnie z takim przyjęciem - powiedział "Kommiersantowi" Władisław Biełow, ekspert z Instytutu Europy Rosyjskiej Akademii Nauk. Nie jest słuszne ocenianie wizyty Trumpa w Warszawie jako próby rozbicia Europy. Można jednak odczytać nieformalny sygnał pod adresem Paryża, Londynu i Berlina o tym, że są w Europie i inni nieformalni liderzy, z którymi Trump świetnie się dogaduje - dodaje ekspert RAN.

Dziennik gospodarczy "Wiedomosti" zauważa, że w przemówieniu Trumpa kilkakrotnie pojawiało się słowo "wola", gdy amerykański prezydent mówił o "woli zwycięstwa", "woli przeżycia" i "woli obrony naszej cywilizacji". Ocenia, że słowa o stawianej w centrum życia "wierze w rodzinę, a nie w państwo i biurokrację" były "przesłaniem dla Brukseli i Berlina".

To, o czym mówi Trump, można postrzegać jako tradycyjny zestaw konserwatywnych szablonów. Jednak pewna znana (z historii) kombinacja wierności "woli", "narodowi" i "cywilizacji" i tradycyjnym wartościom, charakterystyczna dla lat 30. zeszłego wieku, była tym, czego Europejczycy nie chcieli powtarzać w czasach powojennych. Po to, by nigdy nie pojawiały się między narodami Europy podziały nie do przezwyciężenia powstała Unia Europejska - piszą "Wiedomosti".

Testowanie trwałości Unii Europejskiej będzie trwać nadal. Cała nadzieja w tym, że - w odróżnieniu na przykład od krajów Układu Warszawskiego - kraje UE połączone są czymś mocniejszym, niż podtrzymywaniem przez jednego silnego gracza - podsumowują "Wiedomosti".

(mpw)