Sytuacja wokół Iranu staje się coraz bardziej napięta. Teheran grozi zaatakowaniem amerykańskich okrętów wojennych, jeżeli powrócą one w rejon Cieśniny Ormuz. Francja wzywa natomiast Unię Europejską do nałożenia embarga na irańską ropę. "W praktyce wojna z Iranem już się rozpoczęła, teraz chodzi o to, by ograniczyć jej skalę" - ostrzega jeden z najbardziej renomowanych francuskich politologów Dominique Moisi w rozmowie z korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem.

Według Dominique'a Moisi, niewyjaśnione eksplozje w strategicznych obiektach wojskowych w Iranie oraz ataki na irańskich naukowców mogą świadczyć, że amerykańskie i izraelskie służby specjalne dokonują już potajemnie działań, których celem ma być opóźnienie prac Teheranu nad bronią atomową.

Pytanie brzmi teraz, jak trwale uniemożliwić Iranowi posiadanie broni nuklearnej bez wypowiedzenia temu krajowi otwartej wojny? Największym problemem jest zaostrzająca się walka o władze w łonie samego reżimu w Teheranie, która prowadzi do eskalacji gróźb pod adresem Zachodu. Iran coraz częściej mówi: jesteśmy gotowi popełnić samobójstwo, ale będzie to was drogo kosztować - tłumaczy Moisi.

Pod koniec grudnia Teheran zagroził zablokowaniem Cieśniny Ormuz, jeśli zaostrzone zostaną międzynarodowe sankcje w związku z jego kontrowersyjnym programem atomowym. Stany Zjednoczone zadeklarowały jednak, że nie dopuszczą do takiej blokady.

Nie można wykluczyć szaleńczych działań Iranu - twierdzi renomowany francuski politolog. Podkreśla, że reżim w Teheranie może okazać się nieobliczalny, bo czuje się coraz bardziej osamotniony na strategicznej mapie świata. Z powodu "arabskiej wiosny" straci prawdopodobnie głównego sojusznika, jakim dotąd była Syria. Jednakże według Moisi, eskalacja gróźb pomiędzy Iranem i Zachodem paradoksalnie umożliwia na razie uniknięcie otwartego konfliktu zbrojnego. Prezydent Ahmadineżad chce w ten sposób udowodnić rywalom w łonie reżimu, że jest twardym przywódcą. Zachód chce natomiast zapobiec ewentualnemu prewencyjnemu atakowi zbrojnemu Izraela - kraju, który chce wymazać Iran z mapy świata.

Między młotem Izraela a irańskim kowadłem

Wspólnota międzynarodowa znalazła się pomiędzy młotem coraz bardziej zniecierpliwionego Izraela a irańskim kowadłem. To jeden z najgroźniejszych międzynarodowych problemów rozpoczynającego się roku. Problem ten można streścić następująco: otwarta wojna z Iranem będzie katastrofą, ale posiadanie przez to państwo broni jądrowej również będzie katastrofą - podkreśla Moisi.

Reżim w Teheranie twierdzi, że Unia Europejska nie będzie miała odwagi zaostrzyć przeciwko niemu sankcji, bo nie może się obyć bez irańskiej ropy naftowej - szczególnie w okresie kryzysu. Francuski ekspert nie zgadza się jednak z taką oceną. Możemy się obyć bez irańskiej ropy. Teheran natomiast nie może się obyć bez eksportu tego surowca - zaznacza.

W 2010 roku UE była odbiorcą 18 proc. irańskiej ropy. Na wprowadzenie embarga wobec Teheranu nie zgadza się część członków Wspólnoty. Przeciwna sankcjom jest na przykład Grecja, dla której import irańskiej ropy odpowiada aż jednej trzeciej krajowych potrzeb. Problem irański pokazuje po raz kolejny słabość unijnej dyplomacji. Będzie to dla Unii upokarzające, jeżeli członkowie nie dojdą w tej sprawie do porozumienia - twierdzi Dominique Moisi w rozmowie z korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem.