Od wtorku w Libii zginęło ponad 40 osób - informuje agencja AFP. Największe zamieszki wybuchają na wschodzie kraju. W drugim co do wielkości mieście Bengazi podpalono siedzibę lokalnego radia, a w Bajdzie powieszono dwóch policjantów i pochowano 20 ofiar demonstracji.

Bilans ofiar nie obejmuje czterech więźniów zabitych przez siły porządkowe podczas masowej próby ucieczki z więzienia pod Trypolisem.

W internecie pojawiły się doniesienia o przejęciu kontroli miastem Bajda przez protestujących. Agencja AFP poinformowała jednak, że wojsko kontroluje drogi prowadzące do Bajdy oraz lotnisko. Siły bezpieczeństwa otrzymały rozkaz opuszczenia centrum miasta, by uniknąć starć z demonstrującymi - podało źródło bliskie władzom.

Dotychczas demonstracje nie dotarły do stołecznego Trypolisu. W piątek doszło tam jednak do wieców poparcia dla Kadafiego.

Ścisła kontrola nad komunikacją i mediami w Libii sprawia, że trudno jest ocenić prawdziwy rozmiar demonstracji. Organizacja obrońców praw człowieka Human Rights Watch podała, że według jej źródeł siły bezpieczeństwa zabiły w środę i czwartek co najmniej 24 ludzi.

Do tragedii doszło, kiedy przeciwnicy rządzącego krajem od ponad 40 lat Kadafiego ogłosili czwartek "Dniem Gniewu", próbując naśladować protesty, które doprowadziły do ustąpienie przywódców Tunezji i Egiptu.