200 przypadków zachorowań, sześć ofiar śmiertelnych. Na południu Rosji, głównie w obwodzie wołgogradzkim, ludzie drżą z obawy przed ukąszeniem komara. Rosyjskie komary roznoszą bowiem wirusa Gorączki Zachodniego Nilu.

Wirusa prawdopodobnie przeniosły ptaki, a przetrwał dzięki niespotykanym w Rosji upałom. Lekarze w Rosji bezradnie rozkładają ręce. Jeżeli chory od razu nie trafi do szpitala, szanse na przeżycie są niewielkie, a u osób starszych śmierć następuje błyskawicznie. Temperatura rosła tak szybko, że nie było już skali na termometrze. Wezwaliśmy drugi raz pogotowie i w szpitalu mama umarła zaledwie w ciągu kilku godzin. Analizy potwierdziły, że to Gorączka Zachodniego Nilu. To absurdalna śmierć i trudno nam w to uwierzyć - opowiada kobieta, która straciła matkę.

Władze nie podjęły żadnych specjalnych działań i udają, że problemu nie ma, chociaż przypadki zachorowania odnotowano w innych obwodach na południu Rosji.