Białoruś wyciąga asa z rękawa w negocjacjach energetycznych z Rosją. Koncern Biełnieftchim zawiesił umowy o import ropy z firmami z Rosji. Powód - wzrost cen.

Cały czas nie ma porozumienia między Mińskiem i Moskwą w sprawie cen gazu. Gazprom nie spodziewa się sukcesu, bo w Moskwie nie ma głównego negocjatora Białorusi, wicepremiera Uładimira Siemaszki.

Mińsk odpowiada, że Siemaszko może w każdej chwili polecieć do Rosji, jeśli tylko Moskwa będzie bardziej elastyczna. Gazprom chce sprzedawać 1000 metrów sześciennych gazu za 105 dolarów: 75 w gotówce, reszta w akcjach białoruskiej spółki Biełtransgaz. Teraz Mińsk płaci niecałe 47 dolarów. Jeśli porozumienia nie będzie, Gazprom grozi zakręceniem kurka już jutro rano, na czym może ucierpieć także Polska.