Kaukaską kampanię na wszystkich frontach wygrywa Rosja – tak wynika z pierwszych podsumowań po ogłoszeniu przez Moskwę zakończenia operacji wojskowej w Gruzji.

Moskwa po raz kolejny pokazała, że w regionach, które zalicza do swojej strefy wpływów jest gotowa używać wszelkich środków, a tych wojskowych używa tak samo chętnie jak chętnie posługuje się ekonomicznym szantażem. Okazało się, że wpływ Europy i Stanów Zjednoczonych na Moskwę jest nieznaczny. Rosja na „swoim terenie” robi, co chce, a słabe głosy protestu nie robią na niej wrażenia.

Wojna zakończyła się też katastrofą humanitarną. Od piątku ze swoich domów musiało uciekać sto tysięcy osób. Takie szacunki podaje Agencja do Spraw Uchodźców ONZ, apelując o otwarcie korytarzy humanitarnych, którymi mogłaby docierać pomoc. Sporo stracili za to rosyjscy inwestorzy: po dwóch dniach gwałtownych spadków akcje rosyjskich spółek straciły znaczną część wartości.