Władze Rosji mówią „nie” marszowi, który chce zorganizować opozycja dzień po wyborach prezydenckich. Zgody na wiec nie wydano, bo podobno wszystkie place w Moskwie są w tym czasie zajęte. Aktywiści „Innej Rosji” nie rezygnują i zamierzają 3 marca wyprowadzić ludzi na ulice rosyjskiej stolicy i Sankt Petersburga.

Opozycja zamierza protestować przeciwko farsie wyborczej i – jak to nazwano - „przestępczej zmowie Putina i jego kliki”. Uważamy, że to konieczne demonstrować aktywność i gotowość przeciwstawienia się władzy, która chce zablokować wszelkie demokratyczne procesy w Rosji - powiedział RMF FM Garri Kasparow.

Powiem wprost: oczekujemy represji. Nie boimy się ich. Jesteśmy zdecydowani bronić czci narodu i kraju - dodał Eduard Limonow, lider zdelegalizowanej Partii Narodowych Bolszewików.

Nie należy mieć jednak złudzeń, że opozycja ściągnie na marsz tysiące ludzi. Ma bowiem śladowe poparcie – głównie dlatego, że ignorują ją rządowe media. Jeśli zauważają, to tylko po to, by nazywać ekstremistami lub chodzącymi na pasku obcych ambasad.

Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się już w najbliższą niedzielę. Głównym pretendentem do zajęcia stanowiska przywódcy państwa jest Dmitrij Miedwiediew, który otrzymał oficjalne namaszczenie z rąk obecnego prezydenta Władimira Putina.