Około setki żołnierzy w Jurgie na Syberii trafiło do szpitali z powodu wyziębienia organizmów. Ich rodzice alarmują - mundury, które zaprojektował dla armii projektant mody Walentin Judaszkin, nadają się na parady, a nie na syberyjskie mrozy. Armia jednak swoje wie i nie widzi związku epidemii z mundurami.

Zdarzyły się jedynie drobne niedociągnięcia - tłumaczy zastępca szefa szefa 41. armii, ale ani słowem nie wspomina o tym, że żołnierze po 2 godziny czekali na mrozie na obiad albo że spali w nieogrzewanych pomieszczeniach. Temperatura w tamtym rejonie to obecnie -30 st. C. Dowódcy nie zwrócili należytej uwagi na to, że młodzi żołnierze zostali pokasływać. Możliwe, że nie zmusili ich do pójścia do lekarza. Z drugiej strony sami żołnierze okazywali młodzieńczą buńczuczność, że są przecież w armii i są gotowi do służby.

Mimo tych tłumaczeń sztab generalny wysłał komisję, która ma zbadać sytuację, a żołnierzom na wszelki wypadek wydano kożuch i walonki.