NATO zaniepokojone rosyjsko-białoruskimi ćwiczeniami wojskowymi, przeprowadzonymi we wrześniu w pobliżu Polski. Ambasadorowie państw Sojuszu podkreślili w środę, że ćwiczenia te kłóciły się z lepszymi obecnie stosunkami NATO z Moskwą. Rosja odrzuca pretensje Sojuszu.

Ambasador Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin powiedział agencji Ria Nowosti i radiu Echo Moskwy, że strona rosyjska nie przyjmuje tych pretensji NATO. Wyraził też opinię, cytowaną na stronie internetowej Echa Moskwy, że oświadczenia, pobrzmiewające na Radzie NATO, to próba "kontrgry" przeciwko polityce nowego sekretarza generalnego NATO, próba poderwania jego autorytetu.

Niepokój ambasadorów państw NATO wywołała zarówno wielka skala wrześniowych ćwiczeń, jak i ich scenariusz - przewidywał on atak z Zachodu. Polityczne przesłanie, jakie miały te ćwiczenia, nie pasowało do generalnej poprawy w stosunkach politycznych i praktycznej współpracy między NATO a Rosją - podkreslił rzecznik Sojuszu James Appathurai. Zaniepokojenie wzbudził też fakt, że na ćwiczenia nie zaproszono obserwatorów NATO.

Sprawą zajął się wcześniej szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. 12 listopada powiedział, że rosyjskie manewry w pobliżu polskiej granicy są niepokojące. Wystosował też w tej sprawie list do sekretarza generalnego NATO. Nie chciał jednak mówić o szczegółach. Korespondencja pomiędzy ministrem spraw zagranicznych a sekretarzem NATO nie ma charakteru publicznego. Natomiast nie jest tajemnicą, że manewry tak blisko naszych granic nas niepokoją - zaznaczył.

Ćwiczenia "Zachód-2009" należały do największych manewrów rosyjsko-białoruskich od rozpadu ZSRR. Zaplanowano je w celu przećwiczenia współdziałania armii Rosji i Białorusi w odpieraniu agresji z kierunku zachodniego. Zakończyły się one paradą wojskową, obserwowaną przez prezydentów Rosji i Białorusi Dmitrija Miedwiediewa i Aleksandra Łukaszenkę. Miedwiediew ogłosił, że podobne manewry będą się odbywać co dwa lata na przemian na Białorusi i w Rosji.