W związku z telefonicznymi informacjami o podłożeniu bomb zarządzono ewakuację obiektów użyteczności publicznej w obwodzie irkuckim, amurskim i w Republice Buriacji. Dotyczy to szpitali, szkół i urzędów.

Służby pirotechniczne i policja przeszukują budynek Rady Miejskiej w stolicy Buriacji, Ułan-Ude, a także w pomieszczeniach Ludowego Churału Buriacji (parlamentu) - pisze TASS, powołując się na źródła we władzach tej rosyjskiej republiki autonomicznej.

W obwodzie irkuckim ewakuowano 11 obiektów. Sprawdzane są wszystkie sygnały o podłożeniu bomb. W mieście Angarsk trwa rewizja w centrum handlowym "Festiwal" i w szkole.

W piątek w godzinach porannych ewakuowano sześć placówek szpitalnych w Irkucku. Jednak do godziny 4:00 czasu polskiego nie znaleziono żadnych ładunków wybuchowych.

W Irkucku temperatura wynosi aktualnie -10 st. C. Za dnia i nocy ma się jeszcze ochłodzić. W Ułan Ude do -15 st. C.

Agencja Ria Nowosti zwraca uwagę, że jest to już kolejna fala telefonów ostrzegających w Rosji przed podłożeniem bomb. W czwartek ewakuacja objęła 19 placówek szkolnych w Jużnosachalińsku, stolicy obwodu sachalińskiego. Podobnie było w Chabarowsku oraz w Pietropawłowsku Kamczackim, stolicy Kraju Kamczackiego.

Tego typu telefony i fałszywe alarmy są prawdziwą plagą w okresie poświątecznym w Rosji. W 2017 roku fałszywe alarmy dotyczyły aż 75 spośród 85 rosyjskich regionów - pisze w komentarzu agencja Ria Nowosti. W samej Moskwie koszt sprawdzenia ich wiarygodności wyniósł 150 mln rubli, czyli bez mała 2 mln euro.

Dzwonią coraz liczniejsi i... coraz młodsi. Za ewakuacją przeprowadzoną kilka dni temu w Niżniewartowsku w Chanty-Mansyjskim Okręgu Autonomicznym stała 12-letnia dziewczynka. Jej telefon spowodował, że w mieście liczącym 240 tys. mieszkańców ewakuowano wszystkie placówki szkolne. 

Opracowanie: