Około stu młodych ludzi wszczęło bunt i zdemolowało pomieszczenia zakładu poprawczego w obwodzie tulskim na południe od Moskwy z powodu przemocy stosowanej wobec nich przez strażników - podaje rosyjska prasa.
Na przedstawionym przez miejscowy komitet śledczy nagraniu wideo widać powybijane okna i zniszczenia w ośrodku.
Według obwodowego prokuratora Olega Czernysza, który spotkał się z uczestnikami buntu, młodzi twierdzili, że byli ofiarami przemocy ze strony strażników.
Po bójce pomiędzy mieszkańcami poprawczaka strażnicy musieli "użyć siły", co spowodowało niezadowolenie pozostałych wychowanków i było powodem buntu - oświadczył Czernysz, cytowany przez dziennik "Rossijskaja Gazieta".
Analityk Ludmiła Alpern z pozarządowego centrum na rzecz reformy systemu karnego uważa, że tego typu incydenty są związane z brakiem wykwalifikowanego personelu, wyspecjalizowanego w postępowaniu z nieletnimi w zakładach poprawczych.
Strażnicy prawdopodobnie musieli uciec się do zastosowania siły. Dla nich najważniejsze jest bezpieczeństwo, utrzymanie porządku. Lecz w postępowaniu z nieletnimi konieczne jest szczególne podejście. To jest problem. Z małoletnimi powinni pracować specjaliści, których brakuje - podkreśliła.
Po buncie w zakładzie dla młodocianych przedstawiciel Kremla do spraw dzieci Paweł Astachow zaapelował o sprawdzenie wszystkich tego typu ośrodków dla młodzieży w Rosji, wyrażając jednocześnie zaniepokojenie powtarzającymi się w nich incydentami.