Ropa naftowa tanieje na potęgę. W ciągu kilku godzin cena baryłki spadła aż o siedem procent. Na giełdzie w Nowym Jorku spadła do najniższego poziomu od 9 kwietnia, prawie 109 dolarów za baryłkę.

Ropa tanieje, bo pogoda okazała się łaskawsza niż przewidywano. Huragan Gustav, który napędził stracha Amerykanom, nie jest tak groźny i nie spowodował wielkich zakłóceń w pracy platform wydobywczych i rafinerii w Zatoce Meksykańskiej.

Ropa tanieje też, bo w silę rośnie dolar. Transakcje rozliczane są w dolarach, co oznacza, że wraz ze spadkiem kursu amerykańskiego pieniądza surowiec ten staje się tańszy. I na odwrót. Co więcej, inwestorzy spodziewają się, że jesienią rozpocznie się seria podwyżek stóp procentowych.

Dlatego dolar drożeje, co wpływa na osłabienie cen czarnego złota. Ale ceny paliw na stacjach benzynowych wcale nie muszą polecieć w dół w ślad za taniejącą ropą. Bo za ten surowiec polskie rafinerie płacą w dolarach.

Niektórzy analitycy przewidują, że do końca roku cena ropy spadnie do 70 dolarów za baryłkę. I

Przypomnijmy, że 11 lipca notowano w USA rekordowe 147,27 dolary za baryłkę.