Roman Polański pojawił się na festiwalu jazzowym w szwajcarskim Montreux. Jest to pierwsze publiczne pojawienie się reżysera od czasu zwolnienia z aresztu domowego. Polański przybył na koncert swojej żony Emmanuelle Seigner.

Służby porządkowe musiały powstrzymywać dziennikarzy, fotografów i kamerzystów tłoczących się, by zarejestrować pierwsze publiczne pojawienie się reżysera od czasu zwolnienia go z aresztu domowego w szwajcarskim Gstaad.

Polański przyjechał razem z dyrektorem festiwalu jazzowego w Montreux, Claude'em Nobsem. Kiedy wysiadł z czarnego Range Rovera z przyciemnionymi szybami, charakterystycznym dla siebie gestem przeczesał palcami włosy i przeszedł do windy.

Wkrótce po przyjeździe Polańskiego Seigner wystąpiła na scenie. Miała na sobie flanelową koszulę i dżinsy. Był to temat z "Rosemary's Baby" - powiedziała po pierwszej piosence - z filmu z 1968 roku w reżyserii Polańskiego.

Wcześniej w sobotę Seigner powiedziała szwajcarskiemu radiu RSR, że jej mąż będzie "na sali" podczas koncertu w Audytorium Strawińskiego w Centrum Kongresowym w Montreux. Oświadczyła, że jest bardzo szczęśliwa, że (Polański) będzie tu dziś wieczór, ponieważ jeszcze nie widział mojego koncertu.

Seigner swój pierwszy album - "Don't kiss me goodbye" - nagrała w 2006 roku. Rok później wydała album z grupą Ultraorange, a w 2010 roku ukazała się jej ostatnia płyta - "Dingue".

Polański: Wciąż darzę Szwajcarię wielką przyjaźnią

Roman Polański zapewnił, że wciąż darzy Szwajcarię wielką przyjaźnią, mimo aresztowania go na żądanie USA 26 września zeszłego roku w Zurychu. Takie informacje podała również w sobotę na swojej stronie internetowej szwajcarska telewizja TSR, publikując streszczenie wywiadu z reżyserem.

Polański obiecał, że wróci do Gstaad, do swojej willi, gdzie spędził ponad siedem miesięcy w areszcie domowym. Nie wiem, co będę dalej robił. Na razie jestem szczęśliwy, że jestem wolny - powiedział. "Głupotami" nazwał sugestie, iż podczas zatrzymania był traktowany inaczej tylko dlatego, że jest artystą.

Polański powiedział, to jego syn Elvis złamał elektroniczną bransoletkę, którą szwajcarskie władze kazały mu nosić w czasie aresztu domowego. Zapewnił, że mógł z łatwością uciec, lecz nigdy nie chciał tego zrobić.

Na koniec podziękował mieszkańcom Gstaad za wsparcie, a także za kwiaty i wino, które od nich otrzymywał podczas zatrzymania.

W poniedziałek władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą Polańskiego USA, które domagały się jego ekstradycji w związku ze sprawą sprzed ponad 30 lat, dotyczącą seksu z nieletnią. Tego samego dnia reżyser został zwolniony z aresztu domowego w szwajcarskim Gstaad. Wcześniej, 4 grudnia Polański wyszedł z więzienia w Zurychu za kaucją w wys. 4,5 mln franków szwajcarskich (3 mln dolarów).